środa, 25 maja 2011

Luźne wnioski z podróży

Po pierwsze. Człowiek jadący do Warszawy, może się na coś przydać. Na przykład może dostarczyć pilną i ważną paczkę.

Po drugie. Nie należy się cieszyć na zapas i uważać się za znawcę wagonów. Ich typów jest więcej niż się człowiekowi wydaje i są takie, w których gniazdka są tak usytuowane, że po to, aby popracować na podłączonym do nich laptopie, trzeba by siedzieć po turecku na podłodze.

Po trzecie. Są jeszcze w Polsce ludzie szczerze zatroskani o Kościół, o prawdę, o wolność, o słowo. Nie stanowią jakiejś ogromnej armii, ale gdyby ich tak skrzyknąć razem, żeby się mogli policzyć, to może nie byliby tacy zastrachani i pozbawieni wiary w możliwość wpływania na to, co się w Kościele w Polsce dzieje.

Po czwarte. Jest w Warszawie mnóstwo fajnych, ale drogich knajp, knajpek, restauracji, barów, pubów itp. Można w jednej z nich na przykład zjeść znakomite placki ziemniaczane z łososiem i śmietaną. Pycha!

Po piąte. Późnym wieczorem po stolicy jeździ wciąż bardzo dużo samochodów. Ale chyba myślą, że po zmroku przepisy nie obowiązują.

Więcej wniosków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz