czwartek, 19 maja 2011

Młodzież w działaniu

„Młodzi, zdolni, aspołeczni”. Tak jedna z gazet podsumowała wiadomość, że jedynie 16 procent młodych Polaków w ciągu ostatniego roku angażowała się w wolontariat. To wynika z badań Eurobarometru, przedstawionych kilka dni temu w Warszawie na konferencji: „Młodzież ma głos”. To jeden z najniższych wyników wśród młodzieży z 27 krajów Unii Europejskiej.

Faktycznie, nie jest dobrze. O tym, że w Polsce brakuje chętnych na wolontariuszy w rozmaitych formach aktywności, mówi się tu i tam, niezbyt głośno, od dość dawna. Tylko nie potrafię powiedzieć, czy cokolwiek z tego mówienia wynika.

„Kolejne dane Eurobarometru wskazują, że 26 procent Polaków w wieku od 15. do 30. roku życia w ostatnich 12 miesiącach było zaangażowanych w działalność klubu sportowego, organizacji młodzieżowej lub organizacji kulturalnej. "To z kolei najniższy wynik wśród badanych krajów" - zaznaczył Andrzej Pyrka z Instytutu Gallup w Brukseli. Podkreślił, że europejska średnia to 46 procent” – czytam w agencyjnym streszczeniu badań. Przepraszam, że pozwalam sobie w tak poważnej sprawie na ironię, a nawet sarkazm, ale od razu przyszło mi do głowy pytanie, czy w badaniach uwzględniono aktywność tak zwanych kiboli. Z medialnych informacji wynika, że niejednokrotnie są to ludzie bardzo mocno powiązani z klubami sportowymi. No i młodzi.

Ale żarty na bok. Można oczywiście tłumaczyć sobie niechęć młodych Polaków do bezinteresownego udzielania się na niwie społecznej na przykład tym, że – jak mówi Tomasz Bratek, dyrektor Narodowej Agencji Programu „Młodzież w działaniu” – „Jesteśmy krajem indywidualistów. Młodzi Polacy lubią myśleć indywidualnie, trudno im organizować, zrzeszać się”. Można za profesorem Januszem Czapińskim wyjaśniać, że „Młodzi patrzą na to, co robią ich rodzice. Mama i tata nigdzie nie należą, więc oni też nie będą się angażować”. Można nawet wytłumaczyć zjawisko tak, jak to zrobił trzydziestojednoletni publicysta wspomnianej gazety, który skomentował rzecz następująco:

„Czyż nie dostali na to przyzwolenia polityków? "Nie ma lepszej demonstracji niż spędzająca ze sobą czas rodzina ani lepszego pochodu niż uśmiechnięci ludzie spacerujący po parku" – mówił w 2008 roku Donald Tusk w przemówieniu z okazji święta 3 Maja. Czyżby oznaczało to, że młodzi Polacy posłuchali premiera i dobrem wspólnym zajmują się wyłącznie podczas wyborów, a za najważniejszą działalność społeczną uznali grillowanie?”. (Nawiasem mówiąc dwa lata temu na łamach tej samej gazety zupełnie inny polityk chwalił się, ż grillowanie to osiągnięcie rządów jego ugrupowania).

Tyle, że z tych wytłumaczeń i wyjaśnień niewiele wynika dla zmiany postawy młodych Polaków. A przecież o to chyba powinno zasadniczo chodzić? Żeby tak zmotywować młodych, aby im się chciało chcieć.

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz