wtorek, 3 maja 2011

Wolność w służbie, czyli Kościół i blogerzy

Co prawda Polska powitała mnie, wracającego z Rzymu, z Mszy dziękczynnej za beatyfikację Jana Pawła II i z pierwszego spotkania blogerów z całego świata, organizowanego przez Stolicę Apostolską, chłodno i bardzo, bardzo mokro, to jednak nic nie jest w stanie popsuć mi radości z tego wyjazdu.

Zastanawiałem się w samolocie, jak najkrócej ująć najważniejszą myśl ze spotkania blogerów. Doszedłem do wniosku, że można stwierdzić, iż autorzy blogów mogą służyć Kościołowi w wypełnianiu jego misji przede wszystkim wolnością w prawdzie.

To pozorny paradoks. Wielokrotnie podkreślano wczoraj w sali Piusa X w Rzymie, że pisanie blogu jest szczególną formą bycia wolnym i korzystania z wolności. Akcentowano brak cenzury, także autocenzury, która niejednokrotnie pęta pracowników mediów. Niezależnie od jej źródła, cenzura zawsze zniekształca prawdę. Dlatego samo istnienie blogów powoduje, że media nie mogą dowolnie manipulować prawdą.

Oczywiście można blogi wykorzystywać w kategoriach całkowicie egoistycznych. Można pisać bloga po to, aby nadymać własne ego, promować wyłącznie siebie, budować swój nieprawdziwy wizerunek po to, aby pociągnąć za sobą jak największą liczbę odbiorców. Ale na dłuższą metę takie blogowanie nie ma sensu. Jest puste, jak plastikowa wydmuszka.

Bardzo ważna była moim zdaniem kilkakrotnie powtórzona w czasie spotkania deklaracja, że nie gromadzi ono "blogerów katolickich". Podkreślano również (no, może z maleńkimi wyjątkami), że wielką wartością blogów dla Kościoła jest ich "pozainstytucjonalność". Moim zdaniem to nie tylko ich wartość dla Kościoła, ale także ich siła oddziaływania przynoszącego korzyść sferze religii, wiary, Kościoła.

Mówiono bardzo wyraźnie, że bloger, który bierze pieniądze za swój wysiłek, ale w rezultacie tego pisze to, a nie co innego, zgodnie z oczekiwaniami zleceniodawcy, sprzeniewierza się tak naprawdę misji blogera. Myślę, że dokładnie to samo miałoby miejsce, gdyby ktoś pisał bloga "na zamówienie" Kościoła, jakiejś kościelnej agendy czy instytucji.

Bardzo jestem ciekaw, jak się dalej rozwinie relacja Kościół-blogerzy (lub blogerzy-Kościół). Widziałem wczoraj w Rzymie ogromną gotowość blogerów z całego świata, aby w specyficzny sposób wspierać Kościół w jego misji. To na pewno nie będzie łatwa współpraca. Federico Lombardi, rzec można watykański szef od mediów, powiedział, że Internet zburzył mu pewną konstrukcję myślenia o mediach, którą realizował na przykład w Radiu Watykańskim. To odważne wyznanie. Podobnie zresztą, jak - według mnie - aktem odwagi było jego pojawienie się na tym spotkaniu. Zresztą samo zainicjowanie i zorganizowanie blogmeet jest aktem odwagi. Zarówno ze strony Kościoła, jak i ze strony samych blogerów, którzy stawili się rzeczywiście licznie i wypełnili przygotowaną salę nie tylko swoim doświadczeniem, ale swoją dobrą wolą, zaangażowaniem, gotowością służby i wolnością...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz