piątek, 20 maja 2011

Przedłużenie umowy

Jutro o osiemnastej ma być koniec świata. Tak przynajmniej zapowiada pewien staruszek w Stanach Zjednoczonych za pośrednictwem anteny radiowej i reklam na autobusach.

Wbrew temu, co przewidywali scenarzyści filmowi o ostatnich latach, tak szczegółowa i precyzyjna zapowiedź końca świata nie wywołała globalnej paniki. Czy to znaczy, że jako ludzkość jesteśmy przygotowani na taki rozwój wydarzeń? Czy też oznacz to, że do kwestii końca świata, na którym przyszło nam żyć, podchodzimy z dużym dystansem?

Sądząc po widniejących w sieci zachętach typu: "Już jutro - pierwszy (czy ostatni?!) raz w historii Internetu - relacja na żywo z końca świata! Nie przegap", stawiałbym raczej na to drugie. A co, jeżeli dziadek ma rację?

Ja na przykład na jutro jestem umówiony z przemiłą panią z punktu w pobliżu na przedłużenie umowy na telefon komórkowy. Przejrzałem oferty - minimum dwuletnie umowy. A skoro ma być koniec świata, to wybierać? Lepiej siedzieć w domu albo w kościele i odmawiać psalmy pokutne?

Zresztą mnie samemu zamiast psalmów pokutnych na myśl przychodzi wiersz Zbigniewa Herberta "U wrót doliny", który wbrew Soborowi Watykańskiemu II zapewnia, że "będziemy zbawieni pojedynczo"...

W czytaniu Liturgii Godzin na jutro fragment Apokalipsy z opisem upadku Babilonu. A ja sobie w głowie rozważam: "Może jednak Pan Bóg jeszcze raz przedłuży z nami umowę na istnienie tego świata?".

Więcej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz