Nachodzi mnie nieodparte wrażenie, że coraz intensywniej zapomina się dzisiaj w rozmaitych dysputach, że nie da się poruszyć kwestii posłuszeństwa, nie dotykając równocześnie kwestii władzy. To tak, jakby mówić o bucie w kompletnym oderwaniu od stopy, która w nim tkwi. A przecież każdy, kto kiedykolwiek obstalował sobie buty wie, że nie tylko stopa kształtuje buta, ale but także wywiera istotny wpływ na stopę.
W temacie władzy (i posłuszeństwa) powiedziano dziejach ludzkości mnóstwo zdań mniej lub bardziej rozsądnych. Ja jednak nie potrafię się uwolnić od przekonania, że jednym z fundamentalnych wykładów na ten temat jest fragment "Małego Księcia", opisujący spotkanie głównego bohatera z królem.
"Należy wymagać tego, co można otrzymać. Autorytet opiera się na rozsądku. Jeśli rozkażesz twemu ludowi rzucić się do morza, lud się zbuntuje. Ja mam prawo żądać posłuszeństwa, ponieważ moje rozkazy są rozsądne" - tłumaczył król Małemu Księciu istotę władzy, która nie znosi nieposłuszeństwa. Wcześniej zresztą okazało się, że Mały Książę doskonale mechanizmy skutecznej władzy, która cieszy się posłuszeństwem, rozumie, bo na królewskie pytanie:
"Jeśli rozkażę generałowi, aby jak motyl przeleciał z jednego kwiatka na drugi, albo rozkażę mu napisać tragedię, albo zmienić się w morskiego ptaka, a generał nie wykona otrzymanego rozkazu, kto z nas nie będzie miał racji: ja czy on?"
bez wahania i stanowczo odpowiedział, że winy będzie król.
Król podał Małemu Księciu jeszcze jedną zasadę władzy skutkującej posłuszeństwem: "Będziesz miał twój zachód słońca. Zarządzę go. Lecz zaczekam, w mądrości rządzenia, aż warunki będą przychylne".
Król, którego opisał Antoine de Saint-Exupéry rozumiał, że nie da się skutecznie i sensownie rządzić, opierając się na zasadzie "Bo tak", a tym bardziej mając na uzasadnienie swych decyzji tylko jeden argument: "Bo ja tak chcę".
Być może ostatnio czytelnictwo "Małego Księcia" spadło, bo wygląda na to, że coraz więcej ludzi wokół, którzy sprawują jakąś cząstkę władzy (o tym też zapominają, że na ziemi władza w rękach ludzkich jest zawsze cząstkowa), gdziekolwiek, w państwie, firmie, w samorządzie, w domu, w kościelnych instytucjach także, zachowują się tak, jakby oczywistych zasad nie tylko zupełnie nie znali, ale nawet nie przeczuwali ich istnienia...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz