Jedną z najtrudniejszych rzeczy okazuje się dla człowieka wzięcie na siebie odpowiedzialności za zło, które spowodował. Czymś niemal przekraczającym ludzkie możliwości jawi się raz po raz odważne publiczne przyznanie (czy raczej wyznanie) w rodzaju: "Tak, to ja zrobiłem, to moja wina".
Człowiek, który robi coś złego, niejednokrotnie szuka zupełnie odmiennych rozwiązań. Zrzuca winę na innych. Najpierw na innych równych sobie lub takich, którzy w jeszcze mniejszym stopniu mogą się bronić. To metoda stara, jak świat. Posłużyli się nią już Adam i Ewa w raju. Obarczali odpowiedzialnością siebie nawzajem lub węża. Nie chcieli jej wziąć na siebie.
Ale niektórzy idą jeszcze dalej. Usiłują przerzucić odpowiedzialność na tego, wobec kogo zawinili. Jak trzeci bohater przypowieści o talentach. Ten, który z lenistwa i cwaniactwa nie spełnił oczekiwań. Jego taktyka ma podwójny wymiar. Z jednej strony przedstawia tego, komu zrobił coś złego, jako niegodziwca. Z drugiej, siebie sytuuje w pozycji ofiary, a popełnione zło, jako jeśli nie w ogóle coś dobrego, to przynajmniej jako wybór najlepszy z możliwych wobec samych negatywnych rozwiązań.
Podstawowa reakcja za każdym razem brzmi tak samo: "To nie ja". Potem zaczyna się dopasowywanie faktów, aby jakoś ją uzasadnić i uargumentować.
Niechęć do publicznego brania na siebie odpowiedzialności za zło, które się zrobiło, wcale nie osłabła wraz upowszechnieniem się chrześcijaństwa. Jest chyba coś na rzeczy w tym, że pierwotnie chrześcijanie wyznawali swe grzechy przed całą wspólnotą, ale z czasem jednak sprowadzili wskazówkę, którą św. Jakub zapisał w swym liście następująco: "Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy" (Jk 5,16) do niewyraźnego i w miarę możliwości anonimowego wyszeptywania grzechów w ucho księdza. Nie wybrali naśladowania syna marnotrawnego, który w obecności wszystkich głośno wołał: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem"... A tylko spowiednicy wiedzą, jak często nawet w konfesjonałach zamiast przyznawania, wyznawania, wzięcia na siebie odpowiedzialności, ma miejsce tłumaczenie, usprawiedliwianie, wybielanie siebie, a obwinianie o swoje grzechy wszystkich dookoła...
niedziela, 13 listopada 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz