Ktoś na Facebooku wyznał, a nie zaprzeczył, że przepytał swoich bliskich i znajomych pod kątem głosowania w niedawnych wyborach parlamentarnych na pewne konkretne ugrupowanie. „Nikt się nie przyznał!” – ogłosił całemu globowi wyniki swych badań. I dodał retorycznie: „No to kto na nich głosował?”.
Przypomniało mi się podobne zdarzenie sprzed iluś tam lat, gdy sam usiłowałem dociec, kto z moich znajomych oddał głos na zwycięską wówczas partię, która – wydawałoby się – ze względu na swe korzenie zwycięstwa odnieść po roku 1989 nie powinna. Rezultaty dociekań miałem dokładnie takie same, jak ów fejsbukowicz. W ogóle nikt nawet nie pomyślał, żeby udzielić poparcia tej partii. No to dlaczego dorwała się do władzy?
Dopiero po latach ten i ów z moich znajomych w niezobowiązujących rozmowach zaczął dawać do zrozumienia, że on jednak wtedy...
Według ogłoszonych kilka dni temu wyników sondażu TNS OBOP, w wyborach 9 października w tym roku wzięło udział od 61 aż do nawet 69 procent uprawnionych. „Jak to?” – zdziwi się zapewne niejeden pamiętający, że w rzeczywistości frekwencja nie przekroczyła pięćdziesięciu procent. „Badani starają się przedstawić jako "dobrzy obywatele" biorący udział w głosowaniu - tłumaczą autorzy sondażu”.
Z tego samego sondażu wynika też, że wielu głosowało na inną partię niż wcześniej deklarowało i niż później się przyznawało. Na przykład głosowanie na partie, które odniosły wyborczy sukces w sondażu zadeklarowało więcej ludzi, niż w istocie na nich oddało głos. A na te, co poniosły klęskę, mniej niż ogłosiła Państwowa Komisja Wyborcza. „Wyniki sondażu TNS OBOP pokazują, że zjawisko ukrywania niektórych preferencji politycznych nie zniknęło po wyborach. W opinii autorów badania prawdopodobnie jest jeszcze silniejsze” – przeczytałem zawarty w informacji komentarz.
Mówiąc wprost, kolejny raz okazuje się, że wielu z nas kłamie. Nie ma odwagi przyznać się do własnych decyzji, do swoich prawdziwych myśli i poglądów. I to nawet w anonimowych ankietach! Mówiąc wprost, to przecież zwyczajne tchórzostwo i koniunkturalizm.
Nie tylko dość powszechnie udajemy lepszych, niż w rzeczywistości jesteśmy, ale również staramy się, choćby po fakcie i w sprzeczności z własnym zdaniem, dołączyć do silniejszych. Rzec można, że w naszych czasach posiadanie własnych poglądów nie jest niczym nadzwyczajnym. Ale jeśli dalej pójdzie tak, jak wynika z przedstawionych przede chwilą opowieści, to przyznawanie się do nich wobec innych będzie uznawane za heroizm.
Tekst wygłoszony na antenie Radia eM
czwartek, 24 listopada 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz