Kilka dni temu jeden z moich znajomych zamieścił na Facebooku tzw.
screen strony internetowego serwisu Polskiej Agencji Prasowej
poświęconego nauce. Na obrazku widniał duży tytuł informacji: „Badania
potwierdzają, mężczyźni to idioci”. Przyjrzałem się bardzo uważnie i nie
znalazłem podstaw do podejrzeń, że mam do czynienia z manipulacją i
sprawnym wykorzystaniem jednego z programów graficznych. Mimo to,
wiedziony wpojonym przed laty nawykiem sprawdzania każdej informacji u
źródła, postanowiłem rzecz zobaczyć na własne oczy i odwiedziłem
PAP-owski serwis naukowy. Spóźniłem się. W Internecie o wiele łatwiej
nanieść poprawki niż w druku. Moim oczom ukazał się już inny tytuł:
„Badania potwierdzają, że mężczyźni częściej podejmują głupie, ryzykowne
zachowania”.
Poczułem w sercu ukłucie rozczarowania. Biorąc pod
uwagę treść informacji jednak pierwszy tytuł był trafniejszy. Chodziło w
niej o to, że naukowcy brytyjscy postanowili sprawdzić, czy w
statystykach znajduje potwierdzenie „teoria mężczyzn idiotów”, która
zakłada, że mężczyźni częściej podejmują głupie, ryzykowne zachowania.
Ktoś
gotów pomyśleć, że stroję sobie żarty, tymczasem sprawa jest poważna.
Konieczność znalezienia przykuwających uwagę tytułów redaktorzy gazet
odkryli już dawno. I nie dotyczy to wyłącznie redaktorów bulwarówek czy
pism zaliczanych do tzw. żółtego dziennikarstwa. Współcześnie
rozwiązywanie tego problemu do swoiście pojmowanej perfekcji
doprowadzają wydawcy głównych stron internetowych portali. Nie gardzą
umieszczaniem linków chwytliwych, lecz kompletnie niezwiązanych z
treściami artykułów, do których prowadzą. Wszak dzisiaj najważniejsza
jest w sieci klikalność. Nie bez powodu wspomniałem o chwytliwych
linkach. Wygląda na to, że w dziedzinie zdobywania kliknięć wszystkie
chwyty są dozwolone.
Budzący kontrowersje reżyser i dyrektor
teatru opisał rok temu kłopoty, jakie z wymyślaniem tytułów mają twórcy
kultury, na przykład organizatorzy wystaw (Jan Klata w „Tygodniku
Powszechnym”
http://tygodnik.onet.pl/wlasnym-glosem/desperackie-szyldy-odpowiednie-dac-rzeczy-slowo-czyli-jak-dac-im-polknac-haczyk-i/we4p5).
Zwerbalizował ich problem następująco: „Co by tu wymyślić, żeby dać
świadectwo prawdzie, a zarazem przyciągnąć możliwie masowego odbiorcę”.
Uwagę od razu zwraca w tym zdaniu przywiązanie do prawdy. Takie
podejście do zagadnienia rzeczywiście implikuje poważne komplikacje.
Niestety, wyklucza ono zastosowanie istniejącego naprawdę w Internecie
anglojęzycznego Generatora Tytułów Wystaw. Ten mechanizm prawdą się nie
przejmuje. Zresztą nie tylko prawdą.
Znakomity felietonista Maciej
Rybiński, odwołując się do Norwidowego postulatu „Odpowiednie dać
rzeczy słowo”, stwierdził przed laty, że w opisie rzeczywistości
najważniejszy jest dobór słów, który zależy nie tylko od zasobu, jakim
dysponuje autor opisu, ale także od stanu jego świadomości.
We
mnie rodzi się mocno podbudowane przypuszczenie, że dobór słów jest w
naszych czasach przede wszystkim wyrazem stanu świadomości tego, kto ich
używa. Bo przecież w Internecie nie brak bogatych zbiorów synonimów.
Tekst powstał jako felieton dla radia eM
czwartek, 18 grudnia 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz