Z cyklu: Trzy akapity
Sukces może przyprawić o
ból głowy i dostarczyć naprawdę sporej dawki zmartwień. Tak było
przynajmniej w przypadku współwłaściciela niewielkiego zakładu
produkcyjnego, który nagle stanął przed wielką szansą. Jego firma
dostała niespodziewanie propozycję wielkiego zamówienia. Powód był
przyziemny – producent podobnego towaru w pogoni za ilością gwałtownie
obniżył jakoś swojego produktu. Klienci byli bardzo rozczarowani.
„Nie
mamy dość ludzi, aby zdążyć w terminie zrealizować to zamówienie. Nie
jesteśmy w stanie podjąć się tego zadania!” – krzyczał wspólnik,
odpowiadający równocześnie za cały proces produkcyjny. „Musimy zatrudnić
więcej ludzi i pracować na trzy zmiany” – stwierdził współwłaściciel.
„To nie takie proste. Nasz produkt jest taki dobry, bo mamy
doświadczoną, wysoko wykwalifikowaną załogę. Oni się tego uczyli przez
kilka lat” – przywołał go na ziemię szef produkcji. „Chcesz popełnić
błąd tamtej firmy?” – dodał.
Zrezygnowali z przyjęcia zamówienia. Z
opowieści współwłaściciela wynika, że potężna firma, która chciała je
złożyć, próbowała nawet gróźb w stylu: „Albo przyjmiecie zamówienie,
albo was zniszczymy”. Nie ugięli się. Powoli rozwijają firmę, stopniowo
powiększając załogę o dobrych fachowców, głównie przez szkolenia we
własnym zakresie. Ich zdaniem nie warto dla szybkiego sukcesu przyjmować
przypadkowych ludzi, którzy nie gwarantują wysokiej jakości produktu.
sobota, 6 grudnia 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz