poniedziałek, 22 grudnia 2014

Skrajna naiwność

Z cyklu: Trzy akapity
Pamiętał, że jego ulubiony profesor powtarzał nie raz: „Tylko ludzie skrajnie naiwni spodziewają się od innych wdzięczności za wyświadczone im dobro”. Nigdy nie zdobył pewności, czy profesor mówił to serio czy żartował. Na wszelki wypadek potraktował tę wskazówkę z całą powagą. Nauczył się nie oczekiwać od nikogo podziękowań. To mu oszczędzało rozczarowań.
Któregoś dnia w jego gabinecie pojawił się młody człowiek z irytującą rzadką bródką. Było w nim coś, co odebrał jako arogancję. Śmiało wszedł i zamknął drzwi, postawił na biurku mocno sfatygowaną teczkę, otworzył ją i wydobył pstrokatą papierową torebkę na prezenty, jakich pełno w tanich sklepach. „To dla pana z podziękowaniem” – powiedział, łapiąc torebkę za dwa sznureczki i wyciągając ją w jego kierunku. Zawartość torebki byłą zbyt ciężka dla tak lichego opakowania. Odruchowo więc złapał od spodu, bojąc się, że wszystko spadnie na podłogę.
„Wiedziałem, że pan nie będzie się wzbraniał” – rozpromienił się chłopak. „Ojciec mówił, że pan nie znosi dowodów wdzięczności, a pan jednak przyjął ten skromny jej dowód bez problemu. Ojciec się ucieszy. Ja też się cieszę”. W tym momencie uświadomił sobie, czyim synem musi być ten młody mężczyzna. Dwadzieścia kilka lat temu zaręczył za niego, choć nie był wcale przekonany o jego niewinności. Tamten nigdy mu nie podziękował. Zajrzał do torebki. Było w niej jego ulubione wino. Nagle poczuł ogromne ciepło wokół serca. Zrozumiał, że wciąż czekał. „Albo profesor nie miał racji, albo jestem skrajnie naiwny”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz