Z cyklu: Trzy akapity
Pamiętał,
że jego ulubiony profesor powtarzał nie raz: „Tylko ludzie skrajnie
naiwni spodziewają się od innych wdzięczności za wyświadczone im dobro”.
Nigdy nie zdobył pewności, czy profesor mówił to serio czy żartował. Na
wszelki wypadek potraktował tę wskazówkę z całą powagą. Nauczył się nie
oczekiwać od nikogo podziękowań. To mu oszczędzało rozczarowań.
Któregoś
dnia w jego gabinecie pojawił się młody człowiek z irytującą rzadką
bródką. Było w nim coś, co odebrał jako arogancję. Śmiało wszedł i
zamknął drzwi, postawił na biurku mocno sfatygowaną teczkę, otworzył ją i
wydobył pstrokatą papierową torebkę na prezenty, jakich pełno w tanich
sklepach. „To dla pana z podziękowaniem” – powiedział, łapiąc torebkę za
dwa sznureczki i wyciągając ją w jego kierunku. Zawartość torebki byłą
zbyt ciężka dla tak lichego opakowania. Odruchowo więc złapał od spodu,
bojąc się, że wszystko spadnie na podłogę.
„Wiedziałem, że
pan nie będzie się wzbraniał” – rozpromienił się chłopak. „Ojciec mówił,
że pan nie znosi dowodów wdzięczności, a pan jednak przyjął ten skromny
jej dowód bez problemu. Ojciec się ucieszy. Ja też się cieszę”. W tym
momencie uświadomił sobie, czyim synem musi być ten młody mężczyzna.
Dwadzieścia kilka lat temu zaręczył za niego, choć nie był wcale
przekonany o jego niewinności. Tamten nigdy mu nie podziękował. Zajrzał
do torebki. Było w niej jego ulubione wino. Nagle poczuł ogromne ciepło
wokół serca. Zrozumiał, że wciąż czekał. „Albo profesor nie miał racji,
albo jestem skrajnie naiwny”.
poniedziałek, 22 grudnia 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz