wtorek, 16 grudnia 2014

Zdolność do opamiętania

Z cyklu: Trzy akapity
Kto przynajmniej raz w życiu nie dzielił się w innymi refleksjami na temat swojego szefa? Chyba tylko ten, kto go nigdy nie miał. Szef (albo szefowa) to naturalny temat rozmów. Zwłaszcza jeśli zejdzie się kilku jego/jej podwładnych. niekoniecznie wszyscy muszą być nimi aktualnie. Perspektywa czasowa pozwala spojrzeć szerzej, choć nie zawsze mniej emocjonalnie.
Wydaje się oczywiste, że przełożeni wolą podwładnych posłusznych, takich, którzy bez szemrania i sprzeciwu wykonują polecenia. Znam szefa dużej państwowej instytucji, który za każdym razem, gdy któremuś z jego podwładnych wymknie się słowo: „myślę”, ucina krótko i stanowczo: „Ty tu nie jesteś od myślenia. Ty tu jesteś od roboty”. Zauważyłem jednak, że nie cieszy się wielkim poważaniem.
Znam też innego szefa, w dużej firmie. Uważany jest za ryzykanta, bo dość chętnie (choć bez przesady), otacza się współpracownikami, którzy mają swoje zdanie i potrafią mu się przeciwstawić. Zdarzało się nawet, że niektórzy odmawiali wykonania poleceń, uważając je za błędne. Gdy zapytałem, co najbardziej ceni w tych swoich krnąbrnych czasami podwładnych, spodziewałem się, że wskaże na kreatywność. Ale nie. Stwierdził, że najbardziej ceni „zdolność do opamiętania”. A po chwili dodał ciszej, że ceni ją również u siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz