Z cyklu: Trzy akapity
Chyba
prawie każdy ma wśród znajomych przynajmniej jedną taką osobę. Kogoś,
kogo nie sposób zadowolić. Kto w każdym znajdzie jakieś słabości i
niedomogi. Kto człowiekowi korzystającemu z życia wytknie zbytnie
przywiązanie do jego przyjemnych stron. A wzorowi wszelkich cnót zarzuci
wyobcowanie i unikanie prawdziwych życiowych wyzwań.
Tacy ludzie
nie tylko są męczący dla otoczenia. Mają w sobie – często
nieuświadomioną – siłę niszczącą, destrukcyjną. Przede wszystkim są w
stanie unieszkodliwiać nadzieję. Sprawić, że świat nie tylko przestaje
być bogaty w najrozmaitsze kolory, w tym również wiele odcieni szarości.
Obraz świata, jaki kreślą, przestaje być nawet czarno-biały. Staje się
jednobarwny.
Dzieje ludzkości pokazują jednak, że na szczęście
znalazcy ujemnych stron wcześniej czy później dochodzą do granicy, za
którą pojawiają się jaśniejsze punkty. W całkowitych ciemnościach nawet
najmniejsza iskierka światła skupia na sobie całą uwagę. Tak to działa.
Zawsze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz