środa, 7 marca 2012

Lamentnicy

Od bardzo dawna intryguje mnie zachowanie Jezusa podczas burzy na jeziorze. A zwłaszcza Jego reakcja na panikę i lament, w jakie wpadli uczniowie, znajdujący się razem z Nim w łodzi. Według Marka Ewangelisty, posunęli się nawet do ostrych pretensji wobec Chrystusa: "Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?".

Jezus nie tylko nie poddał się panice ani nie dołączył do lamentów. Nie pochwalił również uczniów, że w trudnej sytuacji szukali u Niego pomocy. Zrobił coś w takiej sytuacji zaskakującego. Po uciszeniu wichru i fal zrugał uczniów za bojaźliwość i brak wiary. To zresztą zrozumiałe, skoro ten sam Jezus zapewniał uczniów, że bez woli Ojca w niebie włos z głowy im nie spadnie.

Wciąż mam w pamięci rzadko stosowaną w kazaniach i homiliach przypowiastkę z "Legend chrześcijańskich" o tym, jak to idący wraz ze św. Piotrem Jezus nie pomógł temu woźnicy, który po wywróceniu wozu klęknął na środku drogi i zaczął się modlić, a udzielił pomocy temu, który na różne sposoby usiłował swój wywrócony wóz postawić na koła. A zdumionemu Apostołowi wyjaśnił: "Różnica, Piotrze, na tym właśnie polega, że tamten zadowalał się klepaniem modlitwy i czekaniem na pomoc od Boga, a ten, którego ty ganisz, robi, co w jego mocy, by wydobyć się z opałów. Pomóżmy mu, mój staruszku, zasłużył sobie na to. I nie potrząsaj tak głową, gdyż nie masz zbyt jasnego wyobrażenia o sprawiedliwości".

Odnoszę wrażenie, że dzieje Kościoła są potwierdzeniem tezy, iż Bóg nie lubi lamentników, panikarzy, ale wspiera tych, którzy z wiarą w Jego pomoc sami dziarsko zabierają się do roboty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz