piątek, 16 marca 2012

Pochyłe drzewo

W czasach PRL przynajmniej było wiadomo, że każdą medialną akcję w stylu "huzia na Józia" wykonywano na polecenie odpowiedniego wydziału w komitecie centralnym. Teraz nie jest to już takie proste. Człowiek widzi, że trudno mówić o zbiegu okoliczności, a tym bardziej przypadku, ale kto dał sygnał i skoordynował ustalić niełatwo. Nic dziwnego, że zaraz pojawiają się najrozmaitsze teorie spiskowe, z kosmitami włącznie (znając cynizm Alfa można mieć poważne podejrzenia...).

Mnie osobiście dręczy przypuszczenie, że obecnie w większym niż we wspomnianym wyżej okresie naszych dziejów, mamy do czynienia z osobistą nadgorliwością, chęcią przypodobania się, a przede wszystkim rozpaczliwym i zdesperowanym nadążaniem za aktualnymi "tryndami" w podejmowaniu akcji dokopywania. Troszkę na zasadzie "kto nie skacze...", tyle że zmodyfikowanej do "Kto nie kopie, ten nie z nami". W tłumie nie widać, kto rzuca hasło, ale wszyscy ochoczo skaczą, kopią, czy co tam krzykacz zarządzi.

Tak na marginesie, obserwując trwający wysyp materiałów obrzydzających Kościół katolicki w Polsce na wszelkie możliwe sposoby, nie potrafię się uwolnić od przysłowia "Na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą". I sobie myślę: Mój Kościele, może trzeba by się wyprostować?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz