niedziela, 4 marca 2012

Ponazywanie

Niepokoją mnie, a nawet wywołują we mnie niejaką obawę, ludzie, którzy na jakikolwiek temat wypowiadają się z absolutną pewnością. Co najmniej taki sam niepokój i podobną obawę wywołują we mnie ci, którzy traktują wypowiedzi innych, najczęściej tylko niektórych, jako absolutnie pewne. A także ci, którzy takich pewnych wypowiedzi od kogokolwiek oczekują.

Sporo stuleci upłynęło od chwili, gdy Owidiusz dochodził do wniosku, że "Dla człowieka nie ma nic pewnego". Trochę mniej lat minęło od co najmniej dyskusyjnego w swej całkowitej treści zdania Benjamina Franklina: "Na tym świecie nie ma nic pewnego, z wyjątkiem śmierci i podatków", a ludzi szukających niezachwianej pewności w tym, czego dowiedzą się od innych, nie brakuje. Podobnie, jak nie brakuje tych, którzy starają się na to zapotrzebowanie odpowiedzieć własną ofertą.

Spotykam raz po raz ludzi, którzy żyją w przekonaniu, iż ponazywanie wszystkiego wokół, także wzajemnych relacji i powiązań pomiędzy poszczególnymi elementami rzeczywistości, daje im nie tylko kompletną władzę nad światem, ale również prawo do narzucania innym ukształtowanej na tej podstawie jego wizji (której oni wcale w tych kategoriach - wizji właśnie - nie pojmują). "Jest tak, jak mówię" lub "Jest tak, jak on mówi" - obwieszczają i wszelkie przejawy wątpliwości, a nawet zwykłej niepewności, traktują w kategoriach buntu i skierowanej przeciwko nim agresji.

Wydawać by się mogło, że jako ludzkość mieliśmy już wystarczająco dużo czasu, aby dojść do odkrycia, że samo nadanie nazwy nie daje władzy nad żadnym elementem rzeczywistości. Że jeśli nad nią jakąkolwiek władzę posiadamy, to nie dlatego, że jest ona naszym osiągnięciem, ale dlatego, że ją otrzymaliśmy. A przede wszystkim, że jakakolwiek pewność na tym świecie nie ma swojego źródła w człowieku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz