piątek, 9 marca 2012

Poprawiacze

Sprawa jest poważna. Czy świat jest jakąś niedoróbką? Coraz częściej spotykam ludzi, którzy najwyraźniej tak właśnie uważają. Że to niezbyt udane dzieło, więc trzeba je poprawić. A właściwie to nie tyle poprawić, ile przerobić według własnego widzimisię. A zacząć najlepiej od postawienia wszystkiego na głowie.

To prawda, w Piśmie Świętym jest takie zdanie: "Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną»". Ale wcześniej wielokrotnie pada inne, wielkiej wagi stwierdzenie: "A Bóg widział, że były dobre" w odniesieniu do tego, co stworzył. Na koniec opisu stworzenia, już po wydaniu ludziom cytowanego wyżej polecenia, raz jeszcze powiedziane jest z mocą: "A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre".

Bóg nie potrzebuje poprawiaczy. Jego dzieła są dobre. Nie to jakaś fuszerka, nad która musi teraz z mozołem się biedzić armia fachowców, żeby to jakoś doprowadzić do stanu używalności. Dotyczy to także ludzi stworzonych przez Boga.

Skoro nie mamy poprawiać, to co tu mamy do roboty? "Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał"...

No już słyszę głosy rozczarowania i zawodu. Już chwytam marudzenia, że to znacznie poniżej naszych ambicji...

Dlatego tylu woli poprawiać coś, co poprawy nie wymaga. A jeśli ktoś "poprawia" coś, co jest dobre to znaczy, że... psuje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz