czwartek, 15 marca 2012

Popyt i instynkt

Przeczytałem niedawno w jednym z tygodników artykuł o faktycznym upadku dziennikarstwa. Wpadłem w pesymizm, ponieważ w tekście raz po raz znajdowałem potwierdzenia wniosków, do których sam na podstawie wyrywkowych obserwacji tego, co się w środkach przekazu dzieje, dochodzę. Podobno ludzie lubią znajdować potwierdzenia własnych poglądów. Ja z faktu, że ktoś widzi teraźniejszość dziennikarstwa w tych samych barwach, wcale się nie ucieszyłem i nie sprawiło mi to przyjemności.

Ktoś mi ostatnio powiedział, że sam termin dziennikarstwo właściwie już stracił znaczenie, a właściwe określenie na pracowników prasy, radia, telewizji i Internetu brzmi „media workerzy”. „Bo przecież z zawodem dziennikarza, jak z wieloma innymi, związany jest pewien etos” – tłumaczył mi znawca terminologii branżowej. Fakt, z etosem dziennikarskim nie jest dobrze. W ciągu minionego roku zdarzyło mi się o niego zapytać kilku młodych reprezentantów różnych mediów. Wszyscy – z wyjątkiem jednej dziewczyny – popatrzyli na mnie kompletnie bez zrozumienia.

Zawartość mediów stała się towarem. Gorącym towarem, a im gorętszym, tym większe zyski przynoszącym. A towary się produkuje. Im szybciej, im taniej, im mniejszym nakładem sił i środków, tym lepiej. Nie bez powodu jakieś cwaniaki wpadli na pomysł, aby sprzedawać sól przemysłową jako spożywczą. Znakomicie zrozumieli, na czym polega ta gra. W coraz mniejszym stopniu liczy się dziś jakość. W mediach też.

„Wiesz na czym najlepiej się w naszych czasach zarabia?” – zapytał mnie podchwytliwie znajomy biznesmen. Gdy pokręciłem bezradnie głową dodał tonem odkrywcy praw podstawowych: „Na podróbkach i namiastkach”. A potem opowiedział o znanych firmach, które same produkują w masowych ilościach podróbki własnych markowych produktów. A gdy dostrzegł na mojej twarzy mocne powątpiewanie co do prawdziwości jego słów powiedział: „Jak ty nie znasz życia, człowieku” i poszedł do swoich spraw.

Kilka dni później usłyszałem od jednego z ludzi mających wpływ na zawartość mediów: „Musimy odpowiadać na zapotrzebowanie odbiorców. Tu nie ma zmiłuj. Trzeba dostosować towar do tego, czego oczekują ludzie. A ludzie chcą chłamu i sieczki”.

Czy tak być musi i jesteśmy skazani na to, że media będą nam dostarczać treści jak najgorszych gatunków, aby odpowiedzieć na popyt, który tworzymy? Myślę, że mimo wszystko nie. Mamy przecież instynkt samozachowawczy.

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz