czwartek, 21 kwietnia 2011

Dorastanie

Przychodzą na człowieka chwile autorefleksji. Bywa różnie. Bo takie chwile autorefleksji wcale nie muszą się pojawiać tylko wtedy, gdy człowiekowi nie idzie. Gdy odnosi wrażenie, że sobie nie radzi. Gdy dochodzi do wniosku, że w ogóle się pomylił i jak najszybciej powinien znaleźć odpowiedź na pytanie: „Co ja tutaj robię?”.

Dobrym czasem na autorefleksję jest również ten, gdy wszystko idzie jak po maśle. Gdy kroczy się od sukcesu do sukcesu. Gdy znajomi w oczy chwalą, a za plecami rzucają zawistne spojrzenia i mówią do siebie: „Jak to możliwe, że taka miernota tyle osiągnęła?”. Także w takich chwilach warto się zastanowić, czy naprawdę robię to, co powinienem. Czy przypadkiem szukając łatwej drogi i sukcesu nie zaniechałem tego, co naprawdę jest moim zadaniem na tym świecie?

Każdy człowiek stoi nieustannie przed wyborem. Nawet klienci internetowych serwisów z gotowymi wypracowaniami znają cytat z wiersza Jerzego Lieberta brzmiący: „Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę”. Trzeba wybierać. „Kiedy wypowiadałam moje tak przed ołtarzem, myślałam, że dokonałam wyboru raz na zawsze” – powiedziała mi kobieta z długim stażem małżeńskim. „Nie zdawałam sobie sprawy, że będę ten wybór musiała powtarzać każdego ranka i każdego wieczoru”. – dodała. Niemal identyczne słowa usłyszałem kiedyś od księdza na emeryturze. „Przyjmując święcenia byłem przekonany, że najważniejsze życiowe decyzje mam już za sobą. Okazało się, że każdego dnia musiałem na nowo odpowiadać na pytanie, czy chcę być kapłanem Chrystusowym” – powiedział. „I wcale nie byłem pewny odpowiedzi”.

Dorastamy. Dojrzewamy do tych wyborów. Im bardziej nasze wybory potrzebują potwierdzenia i ponowienia, tym większej dojrzałości trzeba, aby ich dokonać. Tym usilniejszego dorastania.

Bo to nie jest tak, że tylko my wybieramy. Nie. Jesteśmy wybierani. I chociaż wydawałoby się, że to nasze wybranie również dokonuje się jednorazowo, to przecież życie udowodniło nam już nieraz, że dokonuje się ono wciąż i wciąż na nowo. Że nie da się rozdzielić tego, iż jesteśmy wybierani od tego, że sami wyborów dokonujemy. Że jedno z drugim jest ściśle powiązane i dopiero kiedy nasz wybór pokrywa się jak najdokładniej z wybraniem, które się wobec nas dokonuje, wtedy wszystko zaczyna nabierać sensu. Wtedy dopiero zaczynamy dostrzegać, że życie – moje, konkretne, jednostkowe życie i życie tych wszystkich ludzi wokół mnie - nie jest jakąś chaotyczną składanką, tylko pełnym sensu tokiem słów, zdarzeń, myśli, decyzji.

Podobno w ogóle nie wspomniałem w tym felietonie o Bogu? Jak to nie? Może powtórzę go jeszcze raz?

Przychodzą na człowieka chwile autorefleksji…

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz