piątek, 1 kwietnia 2011

Komentarz dnia. Dwie rocznice

W związku z przygotowaniami do zapowiedzianej na 1 maja beatyfikacji Jana Pawła II w części środowisk kościelnych w Polsce zrodził się pomysł, aby cały kwiecień potraktować jako czas wyciszenia, jednoczenia, przekraczania podziałów i wygaszania konfliktów. W świetle tego, co dzieje się od kilku dni, widać, że pomysł jest nie do zrealizowania. A z licznych treści, przekazywanych przez przedstawicieli Episkopatu Polski z kard. Nyczem na czele, podczas briefingu 30 marca, do mediów i świadomości społecznej przebiła się jedynie sugestia, by finalizować czas żałoby. Niektóre reakcje na nią mocno kojarzą się z sierpniową próbą przeniesienia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego do pobliskiego kościoła.

Szósta rocznica śmierci Jana Pawła II i pierwsza rocznica katastrofy smoleńskiej nakładają się na siebie. Można powiedzieć, że mamy do czynienia nawet ze swoistą rywalizacją obchodów, spowodowaną między innymi bliskością dat. Z moich obserwacji wynika, że w niejednej parafii w tym roku o wiele więcej czasu i uwagi poświęcono rocznicy tragedii spod Smoleńska, niż rocznicy odejścia Papieża-Polaka do domu Ojca. Przyczyn tego zjawiska zapewne jest wiele. Byłoby dobrze, gdyby ktoś się im przyjrzał i zechciał przeanalizować, zarówno z perspektywy socjologicznej, jak i duszpasterskiej.

"Po katastrofie smoleńskiej tylko na moment potrafiliśmy się zjednoczyć tak jak 2 kwietnia 2005 r. Przeżywana niebawem 6. rocznica śmierci Papieża i oczekiwanie na jego beatyfikację są okazją, byśmy na nowo uczyli się jedności, do której wzywał nas Jan Paweł II i w takim duchu przeżywali pierwszą rocznicę katastrofy" - podpowiadają polscy biskupi. Problem jednak w tym, że różne środowiska chcą się jednoczyć wokół różnych kwestii.

Szczególnie uderzający jest brak w Polsce widocznej i powszechnej radości z faktu wyniesienia Jana Pawła II na ołtarze. Można odnieść wrażenie, że doceniając wagę wydarzenia, w dużej części traktujemy je jako pewną formalność, potwierdzenie oczywistości.

Nie, nie chodzi mi o to, aby wokół beatyfikacji Jana Pawła II zapanowało coś na wzór Małyszomanii. Ale może jednak udałoby się nam wykrzesać z siebie więcej entuzjazmu? I bardzo proszę, żeby nie zrzucać winy za istniejący stan na polityków. Oni tylko dopasowują się do naszych nastrojów...

Więcej... tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz