czwartek, 28 kwietnia 2011

Dwa miliardy

Znajomy złośliwiec, który myśli, że jest tak samo złośliwy jak ja, podsunął mi pod nos jakiś świstek i zapytał zaczepnie: „No i co? Łyso ci?”.

Świstek zawierał dwie skopiowane z Internetu wiadomości. Jedna mówiła o tym, że strasznie mało Polaków wybiera się na beatyfikację Jana Pawła II, a i w ogóle zainteresowanie tą uroczystością w świecie wcale nie jest takie duże, jak się spodziewano początkowo. Druga była o tym, że dwa miliardy ludzi zamierzają obejrzeć w telewizorze transmisję ślubu wnuka Elżbiety II, księcia Williama i Kate Middleton.

Przeczesałem palcami fryzurę i powiedziałem: „Dlaczego miałoby mi być łyso?”. „Nie udawaj durnia” – zirytował się mój znajomy i wysilił się na trudne słowo: „Nic ci nie daje do myślenia ta dysproporcja?”.

Co do moich myśli, to akurat pomyślałem sobie w tym momencie, że widać, iż mój znajomy mający ambicję dorównać mi w złośliwości, lubi bardzo jednego z prezenterów telewizyjnych, który zaprosiwszy do studia księdza i katolickiego publicystę w związku ze zbliżającą się beatyfikacją Papieża-Polaka całą rozmowę usiłował oprzeć o jeden felieton z amerykańskiej gazety, w dodatku nie przeczytawszy go uważnie.

„A co ma piernik do wiatraka?” – powiedziałem na głos. „Dwa miliardy, człowieku, jedna trzecia ludzkości będzie śledzić z zapartym tchem ślub w Londynie. To są sprawy, które ludzi naprawdę interesują, a nie jakaś tam świętość!” – wyłożył interpretację zawartości świstka mój znajomy. „Ludzi nie obchodzą jakieś głębokie tematy, poważne i zmuszające do myślenia. Ludzie chcą płytkiej rozrywki, bo ogół ludzkości to przede wszystkim gapie, które im bardziej kolorowo i bzdurnie, tym chętniej na tym skupiają uwagę” – wydyszał mi nad uchem.

„Bo ja wiem...” – powiedziałem powoli i z namysłem, czym go jeszcze bardziej poirytowałem. „Mnie się wydaje, że takimi ocenami krzywdzisz poważną część ludzkości”. „Serio tak uważasz?” – zapytał z kpiną w głosie. „Serio. Moim zdaniem w tym wielkim zainteresowaniu ślubem Kate i Williama chodzi nie tylko o próżną ciekawość. To też wyraz tęsknoty za czymś wyższym, lepszym, piękniejszym... Poza tym zwracam ci uwagę, że zawieranie małżeństwa to nie jest błaha sprawa. To poważna decyzja na całe życie, wszystko jedno czy dotyczy książąt czy sprzedawców w hipermarkecie”.

Mojego znajomego zatkało. Gapił się na mnie z wysiłkiem łapiąc powietrze. A ja dodałem z całą miską złośliwości w głosie: „Nie można wszystkich oceniać po sobie, mój drogi”. Normalnie, nie daję rady z tą moją złośliwością. Zawsze mnie coś podkusi i potem mam wyrzuty sumienia.

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz