czwartek, 28 marca 2013

Gesty

Lubię czasem poczytać różne poradniki. Można się z nich dowiedzieć mnóstwa ciekawych rzeczy. O życiu i o ludziach.

Natknąłem się niedawno na wydany kilkanaście lat temu poradnik pod tytułem „Jak tworzyć własny wizerunek” (autor Eleri Sampson). A w nim, na stronie czterdziestej, można przeczytać: „Takie gesty, jak wyciągnięcie ręki, przytulenie, pocałunek czy pomachanie ręką, są działaniami świadomymi. Inne, jak choćby pociąganie się za ucho, drapanie się po szyi czy wyginanie spinaczy do papieru, są czynione nieświadomie. Używamy gestów po to, by podkreślić to, co mówimy. Gesty winny przyciągnąć uwagę nie do samych siebie, ale do omawianej sprawy czy znaczenia jakiegoś pojęcia. Są wykonywane podczas słuchania czegoś, a także gdy nic nie robimy, mogą być ciepłe lub zimne, agresywne, pojednawcze lub zupełnie niepotrzebne. Mogą być też ozdobnikami”.

Wydawałoby się, że w czasach powszechnej nieufności, w których przyszło nam przebywać na ziemskim globie, gesty nie mają już wielkiego znaczenia. Że traktujemy je z podejrzliwością, zawsze mając na podorędziu poważne oskarżenie, a może nawet ostateczny wyrok je dyskwalifikujący w rodzaju: „To pusty gest!”.

A jednak znaczenie gestów wciąż jest ogromne. „Jeśli będziemy wykonywać te same gesty, co rozmówca, będzie on miał wrażenie, że panuje między nami atmosfery wzajemnego zrozumienia” – przeczytałem w znacznie nowszym poradniku, dotyczącym negocjacji i mediacji (Kamilla Bargiel-Matusiewicz, Negocjacje i mediacje).

Wojciech Młynarski stwierdził:

„Pewnie czyjś ciepły gest
Znaczy i wart więcej jest
Niźli aplauz olbrzymich sal”.

Ja się z tym zgadzam. Powiem więcej. Uważam, że to prawda.

Jean Baptiste Racine przestrzegał: „Niepodobna skryć miłość i serca przymusić; wszystko nas zdradza, gesty, twarz, język i oczy; gdzie ogień gore, nie dziw, że iskra wyskoczy”.

To, co się dzieje po wyborze papieża Franciszka pokazuje, jak wiele można powiedzieć za pośrednictwem gestów. Naturalnych, nie wystudiowanych z poradnikiem w ręku. Nasze reakcje na jego zachowanie dowodzą, jak bardzo jesteśmy na gesty wyczuleni i jak ich potrzebujemy.

Bo w nas tak naprawdę nic się nie zmieniło od czasów, gdy Alber Camus mówił: „Dawniej żądałem od ludzi więcej niż mogą dać: ciągłej przyjaźni, nieustannego wzruszenia. Dziś umiem od nich żądać mniej, niż mogą dać: towarzystwa bez frazesów. I ich wzruszenie, ich przyjaźń, ich szlachetne gesty zachowują w moich oczach całą wartość cudu: są łaską”. stukam.pl

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz