czwartek, 7 marca 2013

Zastępcze

Powiadomił mnie ktoś, że wprowadził radykalnie zmiany w życiu swoim i rodziny. „Wyrzuciłem z domu telewizor, Internetu używamy w bardzo ograniczonym zakresie, a w radiu słuchamy niemal wyłącznie muzyki” – oznajmił. „Oczywiście gazet nie kupujemy żadnych” – doprecyzował. Domyślałem się, dlaczego wybrał takie obostrzenia, ale pozwoliłem mu snuć wyjaśnienia, bo zauważyłem, że ma potrzebę wywnętrzenia się.

„Jestem po prostu zmęczony. Ja i cała moja rodzina, jesteśmy zmęczeni tym nieustannym jazgotem, jaki w nasze życie wnosiły media” – relacjonował. „Mieliśmy wrażenie, jakbyśmy wpuścili do domu uciążliwego gościa, który bez przerwy usiłuje zająć naszą uwagę czymś, co nas zupełnie nie obchodzi, jakimiś swoimi wydumanymi problemami, jakimiś sprawami, które w ogóle nas nie dotyczą, nie mają bezpośredniego związku z tym, co dla nas jest naprawdę ważne. Zauważyliśmy, że to wszystko niesłychanie absorbuje nasze myśli, angażuje emocje, powoduje stratę czasu i przeszkadza w rozmowie o tym, co się rzeczywiście w życiu liczy. To takie chwytliwe tematy zastępcze”.

Doskonale zrozumiałem, o czym mówił. A i hasło „tematy zastępcze” mnie samemu nieraz przychodzi do głowy, gdy obserwuję świat mediów.

Zdziwiłem się jednak, gdy odkryłem, że hasło „temat zastępczy” doczekało się nawet opracowania w Wikipedii. Według niej jest to „termin potoczny używany w polskim dyskursie politycznym”. „Tylko politycznym?” – od razu zacząłem mieć wątpliwości.

Ale brnąłem dalej. Dowiedziałem się, że zwrot „temat zastępczy” używany jest w dwojakim znaczeniu. W jednym chodzi bardziej o politykę, w drugim bardziej o media. W obydwu jednak celem jest przysłonięcie „prawdziwych” problemów”, którymi powinna się zająć władza, na których powinna się skupić uwaga państwa.

Trochę mnie ta internetowa definicja rozczarowała, natomiast wiele do myślenia dały mi zawarte w niej przykłady tematów zastępczych: „prawo kobiet do przerwania ciąży, prawo osób nieheteroseksualnych do zawierania rejestrowanych związków partnerskich, obecność symboli religijnych w przestrzeni publicznej, rozdział Kościoła katolickiego od państwa”, a także „tzw. dopalacze i kibice piłkarscy”.

Już miałem zamknąć kwestię „tematów zastępczych”, gdy niespodziewanie zdałem sobie sprawę, że to w dziedzinie namiastek nie wszystko, co nas spotyka na co dzień. Uzmysłowiłem sobie, że coraz częściej, a zwłaszcza wtedy, gdy z jakiegoś powodu nie otrzymujemy tego, co powinniśmy, proponuje nam się „dobro zastępcze”. Ale to już temat na zupełnie inny felieton. stukam.pl

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz