czwartek, 11 kwietnia 2013

Deficyt entuzjazmu

Po Internecie krąży nagranie nocnego programu jednej ze stacji. Jest to fragment telezabawy z udziałem widzów, w której ich zadaniem jest odgadywanie pasujących do jakichś reguł słów. Na filmiku dzwoniący podaje właściwe słowo, na co prowadząca program dziewczyna mówi wesołym głosem, że wygrał kilka tysięcy złotych. „Co pan na to?” – pyta. „Jestem szczęśliwy” – zwięźle reaguje telewidz. Dziewczyna jest zawiedziona. Wyraźnie oczekuje więcej entuzjazmu. „Proszę to okazać jakoś” – zachęca. I wtedy w tle słychać głos jakiegoś innego jegomościa, który najwyraźniej zawiadamia resztę towarzystwa o wygranej kolegi. Ale czyni to w sposób specyficzny. Z pięciowyrazowego zdania, które wykrzykuje, do powtórzenia na forum publicznym nadają się dwa słowa...

Gdy to pokazałem znajomemu, skwitował: „Ot, entuzjazm po polsku”. „Entuzjazm?” – wybałuszyłem oczy. „No co?” – obruszył się znajomy. „Jaki entuzjazm, takie jego przejawy” – burknął nieuprzejmie. Był zdecydowanie pozbawiony entuzjazmu dla kontynuacji naszej, dopiero co rozpoczętej, rozmowy.

Słyszałem niedawno przemowę badacza społecznych reakcji, który narzekał, że z entuzjazmem u nas krucho, co się negatywnie odbija na całokształcie życia w kraju, w tym na gospodarce. Dosłownie kilka dni później w czasie rozważań natury ogólnej o sytuacji ludzi wierzących w Polsce, jakie snułem wraz z kilkoma innymi osobami, ktoś powiedział: „Ci nasi polscy katolicy to tacy jacyś pozbawieni entuzjazmu. Trzeba go w nich jakoś na nowo rozbudzić”.

Dowiadując się z tak dużą częstotliwością o deficycie entuzjazmu w społeczeństwie postanowiłem ustalić, co to właściwie jest. I wtedy uzmysłowiłem sobie, jakie jest pochodzenie tego pojęcia. Jaką treść ono niesie. Bo słowo, które oznacza zapał, uniesienie, zachwyt, uwielbienie, wywodzi się z języka greckiego, od wyrazu „éntheos”, czyli „natchniony przez Boga”.

Gdy to sobie człowiek uświadomi, wiele cytatów zawierających słowo entuzjazm nabiera nowego znaczenia. Na przykład ten, pochodzący sprzed ponad roku, wyjęty z wystąpienia kard. Stanisława Dziwisz: „Potrzeba nam entuzjazmu wiary, również w kontekście szerzącego się sekularyzmu, czyli koncepcji takiego życia, jakby Bóg nie istniał. Człowiek wtedy zawieszony jest w próżni, odcięty od korzeni i źródeł. Pozbawiony najważniejszego punktu odniesienia, sam decyduje o tym, co jest dobre, a co złe, wybierając relatywizm moralny. Potrzeba nam entuzjazmu wiary także wtedy, gdy spotykamy się z niechęcią czy wrogością wobec Kościoła...”.

Oho, zaraz ktoś powie, że wobec tego potrzeba nam więcej natchnienia ze strony Boga. Naprawdę? A może jednak to nie jest kwestia zbyt małej ilości tego Bożego daru, tylko naszej polskiej gotowości jego przyjęcia i ujawnienia w życiu? Takim zwykłym, codziennym. stukam.pl

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz