sobota, 6 kwietnia 2013

Skurczy...

Raz po raz spotykam ludzi naprawdę wielkiego formatu. Ludzi, którzy wciąż rosną. Rozwijają się. Sprawiają, że świat wokół nich staje się z dnia na dzień lepszy, a ci, których spotykają na swej drodze, szczęśliwsi. Widzę ich zapracowanych, zatroskanych, zamyślonych, rozmodlonych. Nie mają czasu na jedno. Na to, aby robić wokół siebie szum. Aby wystawiać twarz do światła reflektorów i opowiadać o swych dokonaniach. Nie przychodzi im to w ogóle do głowy.

Spotykam też ludzi zupełnie innych. Niezależnie od postury, jaką zostali obdarzeni, są pokurczeni i skarłowaciali. Wiecznie skupieni na sobie i swych niepowodzeniach. Malejący z dnia na dzień nie tyle w oczach innych, ile przede wszystkim we własnych. Tropiący zło świata w każdym jego zakamarku z pobudek według nich prostych i oczywistych - uważają, że jest ono skierowane przeciwko nim. Tylko i wyłącznie. Ponieważ rzeczywistość ich przerasta, ponieważ przerastają ich również niektórzy ludzie, cała swoją przemyślność i działalność kierują na jeden cel:  skurczyć wszystko i wszystkich do swoich rozmiarów.

Ci drudzy mają jeszcze jedną cechę. Są niesłychanie hałaśliwi. Krzyczą, wrzeszczą, wylewają hektolitry łez, rozpaczają, walą głową o beton. Pomstują przed Bogiem, usiłując Go sterroryzować swoimi nieustannymi żalami i pretensjami. Można odnieść wrażenie, że to głównie oni zasiedlają świat.

A to nieprawda. Po prostu ci pierwsi rosną, ulepszają świat, uszczęśliwiają innych po cichu. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz