Natknąłem się w Internecie na relację ze spotkania (nabożeństwa?), w
czasie którego ludzie dotykali, przytulali, a nawet całowali Jezusa
obecnego w Najświętszym Sakramencie w monstrancji.
Od
dawna chodzi za mną myśl, że dotyk, czynność dotykania, bliskiego,
bezpośredniego kontaktu, to coś, co wciąż jest dla nas z jednej strony
niesłychanie tajemnicze, z drugiej - lekceważone. "Dziwne, że zmysł
dotyku, nieskończenie mniej ceniony przez ludzi niż wzrok, w
krytycznych chwilach tworzy główną, jeśli nie jedyną więź między
nami a rzeczywistością" - stwierdził Władimir Nabokov. Chyba każdy od
razu się domyśla, że nie chodziło mu tylko o sytuacje, w których
przestajemy z jakiegoś powodu widzieć. Chyba każdy choć raz w życiu
doznał potrzeby, tęsknoty, za dotknięciem drugiej osoby.
Przecież Zmartwychwstałego Jezusa też chciano dotykać...
No i nie mogę się powstrzymać przed jeszcze jednym cytatem:
wtedy przychodzi pewny dotyk
rzeczom przywraca nieruchomość
nad kłamstwo uszu oczu zamęt
dziesięciu palców rośnie tama
nieufność twarda i niewierna
układa palce w ranie świata
i od pozoru rzecz oddziela
o najprawdziwszy ty jedynie
potrafisz wypowiedzieć miłość
ty jeden możesz mnie pocieszyć
bośmy oboje głusi ślepi
- na skraju prawdy rośnie dotyk
(Zbigniew Herbert, Dotyk)
Czy Tomasz zwany Didymos dotknął Zmartwychwstałego Jezusa czy nie? stukam.pl
wtorek, 9 kwietnia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz