Różnica wieku między nami nie była bardzo wielka, ale już
przypominała przepaść. Jednak widząc wyraz jego twarzy podjąłem próbę
przerzucenia mostu. „Czemu masz taką przegraną minę, młody człowieku?” –
zapytałem. Obrzucił mnie spojrzeniem ciężkim, jak kamień młyński, który
widziałem w skansenie. „Bo moje marzenia przegrały w zderzeniu z
rzeczywistością” – odrzekł. Jego głos zabrzmiał głucho, jakbyśmy się
znajdowali w ponurej celi starego, rozsypującego się zamczyska.
Z
braku innego zajęcia, a może dlatego, że nie miał pomysłu, jak się mnie
pozbyć, opowiedział mi swój niezbyt długi życiorys. Był prosty i
oczywisty jak blat stołu, przy którym siedzieliśmy. Całość sprowadzała
się do tego, że miał rozliczne plany na życie, ale ono okazało się
silniejsze i jego starannie dopracowane projekty jeden po drugim
upadały. „I co dalej?” – zapytałem, gdy skończył swoją opowieść.
„Dalej?” – wzruszył z irytacją ramionami. „Dalej nie ma nic” – oznajmił i
dorzucił: „Przestałem marzyć, jak człowiek nie marzy, umiera”. Poznałem
te słowa. Musiałem je poznać. To był cytat z Ryśka Riedla. Boleśnie
prawdziwy.
Przestraszyłem się tym cytatem. „Bierzesz coś?
Skąd znasz te słowa?” – zapytałem ostro, jakby ktoś kawałkiem styropianu
przejechał do szybie. „Nie, nie biorę” – pokręcił głową. „Ale chyba
jestem skazany na blusa” – pierwszy raz w czasie naszej rozmowy się
uśmiechnął. „Głupiś” – mruknąłem uczenie. „Życie, to nie wyrok”.
Pod
wpływem impulsu zacząłem mu opowiadać historie ludzi, którzy mieli
marzenia, ale nie zdołali ich zrealizować. Między innymi o świętej
Teresce od Dzieciątka Jezus oraz o świętym Antonim Padewskim, którzy
chcieli być misjonarzami. „Mimo wszystko osiągnęli w życiu sukces. A
Tereska nawet jest patronką misji, chociaż na misjach nie spędziła ani
minuty” – mówiłem z emfazą. Nie przerywał. Słuchał z coraz większą
uwagą, ale też z narastającym rozbawieniem. „Różne są sposoby
realizowania swoich marzeń” – zakończyłem dydaktycznie
Roześmiał
się krótko. „W mojej sytuacji jeszcze tylko prywatnego kazania mi było
trzeba” – powiedział drapiąc się za uchem i dając do zrozumienia, że
mimo t-shirta na moim grzbiecie domyślił się, kto mu przeszkadza w
przeżywaniu własnej klęski. „Nie poddawaj się rozpaczy. Życie nie jest
lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne” –
odpowiedziałem mu słowami Williama Szekspira, żeby nie było tak
pobożnie. Patrzył na mnie wyczekująco, ale postanowiłem mu dać trochę
czasu na myślenie, więc się nie odzywałem.
Wreszcie on
przerwał ciszę. „No a gdzie cytat: „Nie rezygnuj z marzeń.(...) Nigdy
nie wiesz, kiedy okażą się potrzebne”...?” – zapytał, siląc się na
złośliwość. „Średnio lubię Zafona. Poza tym życie, to nie literatura” –
odpowiedziałem. stukam.pl
Tekst wygłoszony na antenie Radia eM
czwartek, 18 kwietnia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz