czwartek, 9 czerwca 2011

Sezon ogórkowy

Niby nic. Niby mamy zaufanie. Niby się nie boimy. A jednak na stołach co najmniej kilkorga z moich znajomych nagle przestały gościć ogórki. Jeśli się pojawiają, niemal nienaruszone wracają do kuchni. Straciły powodzenie. Nawet dzieci nie chcą ich jeść.

Sezon ogórkowy zaczął się w tym roku w mediach wyjątkowo wcześnie. Już w maju. I trwa. Równocześnie z górą niesprzedanych i niezjedzonych ogórków na straganach i w hurtowniach rośnie liczba zdjęć, rysunków i migawek filmowych przedstawiających te zielone warzywa w środkach masowego przekazu. A może w środkach musowego przykazu – jak mawia jeden mój znajomy?

Jesteśmy ofiarami globalizacji, a zwłaszcza jej specyficznej formy dokonującej się w mediach. Dowiadujemy się za szybko i za dużo. Poznajemy plotki, zamiast faktów. Cała ogórkowa, liczona dziś w milionach euro strat, afera zaczęła się od jednej wypowiedzi niemieckiej urzędniczki wyższego szczebla. W atmosferze paniki, wywołanej niespodziewanymi zgonami, rzuciła chyba jednak przypuszczenie, a nie pewny werdykt, że być może groźne bakterie mają coś wspólnego z ogórkami z konkretnego kraju. Ale przypuszczenia w radiu, w telewizji, w Internecie, a nawet w gazetach, nie sprzedają się dobrze. Dobrze sprzedają się definitywne stwierdzenia, skrajne oskarżenia, surowe wyroki, zdecydowane osądy. Dlatego w świat nie poszedł przekaz, że być może coś jest nie tak z jednym czy drugim ogórkiem, ale że na sto procent wszystkie ogórki z jednego kraju są trujące.

A potem już poszło według schematu. Zauważyłem, że dziennikarze, redaktorzy i wydawcy za niczym tak nie przepadają, jak za straszeniem odbiorców skrótami nazw rozmaitych zarazków. Taki skrót już przez dziwaczne zastawienie liter wydaje się tajemniczy, niepokojący, a przede wszystkim groźny. Odnoszę wrażenie, że niejeden pracownik mediów uważa, iż użycie takiego skrótu zwalnia go z obowiązku weryfikacji i sprawdzenia informacji, a przede wszystkim z koniecznego dystansu i odpowiedzialności.

Dlatego wszystkim, dziennikarzom, redaktorom, wydawcom, ale także słuchaczom, widzom, czytelnikom, dedykuję wiersz:

Gałczyński Konstanty Ildefons

Dlaczego ogórek nie śpiewa

(Z niedokończonej całości
pt. "Miłosierdzie")

Pytanie to, w tytule,
postawione tak śmiało,
choćby z największym bólem
rozwiązać by należało.

Jeśli ogórek nie śpiewa,
i to o żadnej porze,
to widać z woli nieba
prawdopodobnie nie może.

Lecz jeśli pragnie? Gorąco!
Jak dotąd nikt. Jak skowronek.
Jeśli w słoju nocą
łzy przelewa zielone?

Mijają lata, zimy,
raz słoneczko, raz chmurka;
a my obojętnie przechodzimy
koło niejednego ogórka.

(1946)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz