piątek, 17 czerwca 2011

Zawdzięczanie

Był wyraźnie przejęty wiadomością, która dotarła przed chwilą do niego. Nie mógł sobie miejsca znaleźć. W końcu wziął kluczyki i i powiedział:

- Jadę do niego.

- Daj spokój – usłyszał w odpowiedzi. – Przecież to kawał skurwysyna.

- Podobno. Ale mnie niczego złego nie zrobił. Przeciwnie. Zrobił mi dużo dobrego.

- Przesadzasz…

- Nie, nie przesadzam. Mnie nigdy nie skrzywdził. Wiele mu zawdzięczam, więc nie mogę pozwolić, aby teraz, gdy tak cierpi, został bez pomocy.

- Zastanów się. To nie będzie dobrze odebrane. Zaraz się rozniesie, że się litujesz nad wątpliwą postacią. Jak spojrzysz w oczy tym, którym zniszczył życie?

- Nie wiem. Ale jeżeli teraz mu nie pomogę, sobie nie będę mógł w oczy spojrzeć. Narobił wiele zła, ale ja jestem dowodem, że umiał też zrobić coś dobrego.

- Rób, jak chcesz, ale ja uważam, że skurwysyn zawsze będzie skurwysynem, nawet jeżeli komuś coś dobrego zrobi…

Trzasnęły drzwi.

- …Jednak poleciał. Ten mój ojciec im starszy, tym głupszy się robi. Wszystko mu się myli, rozmywa, traci jasne granice… „Zawdzięczam”… Co za debilne słowo? Ja nikomu niczego nie zawdzięczam. Dlatego nie muszę iść na żadne kompromisy… Skurwysyn to skurwysyn. I wszystko jasne.

1 komentarz: