czwartek, 30 czerwca 2011

Obraz świata i tożsamość

Mniej lub bardziej mozolnie każdy człowiek buduje sobie obraz świata, w którym przyszło mu żyć. Chciałem stwierdzić, że buduje sobie ten obraz w umyśle, ale się zawahałem. Bo czy tylko w umyśle? A w sercu nie? Przecież to, w jaki sposób widzimy świat, nie jest tylko efektem czysto rozumowych spekulacji, opartych na weryfikowalnych danych. Nasz obraz świata jest też efektem doświadczeń emocjonalnych.

Znam człowieka, który przez lata wypracował na własny użytek dość osobliwy sposób postrzegania świata. Nie będę się tu wdawał w szczegóły. Istotne w tej materii jest co innego. Ten mój daleki znajomy radykalnie różni się w widzeniu otaczającej go rzeczywistości nie tylko ode mnie, ale od zdecydowanej większości znanych nam obu ludzi. Nie ustaje jednak w staraniach, aby swój, specyficznie rysowany obraz świata, narzucić innym. Właśnie tak. Narzucić. Ponieważ temu człowiekowi nie mieści się w głowie, że ktokolwiek może i ma prawo widzieć świat inaczej niż on. Swój sposób odbierania realności uznaje za jedynie słuszny. Wobec każdego, kto nie podziela jego poglądu, ma jasny program: zmusić człowieka do przyjęcia tej właściwej optyki lub... No właśnie. Lub usunięcie. Póki co ogranicza się do usuwania ze swego najbliższego otoczenia przez minimalizowanie kontaktów. Ale – jak kiedyś powiedział – uważa, że ludzi, którzy myślą inaczej, niż on, należałoby usuwać z powierzchni ziemi. Najlepiej anihilatorem.

Nie kryję, że sam nie przepadam za spotkaniami z tym jegomościem. A to dlatego, że nie da się z nim rozmawiać. Kiedyś próbowałem, ale poniosłem klęskę. To, co on nazywa rozmową, ogranicza się do emocjonalnych monologów, w których tonem kategorycznym i nie znoszącym sprzeciwu, wygłasza własną interpretację świata. Od rozmówców oczekuje wyłącznie słuchania i potakiwania. Nie należy mu przerywać, bo to powoduje wybuchy strasznej złości. I całą listę zarzutów.

Spytałem kiedyś specjalistę od kontaktów międzyludzkich, czemu ten człowiek, którego obaj znamy, tak a nie inaczej się zachowuje. „Bo on niczego nie jest pewien” – wyjaśnił mi specjalista. „Jak to?” – rozdziałem paszczę. „No tak. On ma poważne problemy z tożsamością. Ciągle się o nią boi”.

Więc ja wszystkim na wakacje życzę odwagi. I mocnej tożsamości.

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz