piątek, 2 grudnia 2011

E tam

- Jeden głupi duchowny bardziej szkodzi Ewangelii i Kościołowi niż stu ateistycznych agitatorów.

- Ej, to nie tak szło. Ks. Tischner powiedział: "W moim życiu filozoficzno-kapłańskim nie spotkałem kogoś, kto stracił wiarę po przeczytaniu Marksa, Lenina, Nietzschego, natomiast na kopy można liczyć tych, którzy ją stracili po spotkaniu z własnym proboszczem. Jest to bardzo przykre zjawisko, kiedy lekarz zaraża chorego".

- A kto ci powiedział, że cytuję ks. Tischnera? Może trochę trawestuję. Ale nie za bardzo. To nie tyle parafraza ks. Tischnera, ile moje własne obserwacje.

- Raczej nieuprawnione wnioski z obserwacji.

- Dlaczego nieuprawnione?

- Masz może jakieś dowody na to, że stu ateistycznych agitatorów mniesz szkodzi Kościołowi niż jeden durny ksiądz?

- No, w sensie materialnym, to nie mam. Ale taka mnie naszła refleksja w związku z paroma informacjami na temat duchownych i komentarzami do nich, z jakimi się zetknąłem.

- To może sprecyzujesz, co rozumiesz pod pojęciem "głupi duchowny"?

- A tu akurat nie mam problemów z konkretyzacją. Głupi duchowny to taki, który myli prawdę Ewangelii z tym, co mu się w różnych sprawach wydaje. I głosi swoje poglądy jako jedynie obowiązujące, podpierając się autorytetem Kościoła.

- Ostro.

- A ty nie uważasz, że w takich sytuacjach trzeba ostro? Że trzeba się zgadzać, aby księża dopasowywali Dobrą Nowinę i nauczanie Kościoła do swoich osobistych przekonań?

- E tam. Przesadzasz. Nawet jeśli niektórzy czasami coś takiego robią, to przecież Kościół się od tego nie zawali. A i jakoś nie widzę, aby zagrażało to masowymi odejściami wiernych z Kościoła. Przecież ludzie mają swój rozum.

- Księża też?

- Teraz to już przegiąłeś. Jak coś masz do któregoś księdza, to mu to powiedz w oczy, a nie snuj apokaliptycznych wizji i krzywdzących dla tysięcy duchownych refleksji.

- Temu i owemu próbowałem powiedzieć.

- No i co?

- No i zwykle słyszałem "E tam"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz