- Jeden głupi duchowny bardziej szkodzi Ewangelii i Kościołowi niż stu ateistycznych agitatorów.
- Ej, to nie tak szło. Ks. Tischner powiedział: "W moim życiu filozoficzno-kapłańskim nie spotkałem kogoś, kto stracił wiarę po przeczytaniu Marksa, Lenina, Nietzschego, natomiast na kopy można liczyć tych, którzy ją stracili po spotkaniu z własnym proboszczem. Jest to bardzo przykre zjawisko, kiedy lekarz zaraża chorego".
- A kto ci powiedział, że cytuję ks. Tischnera? Może trochę trawestuję. Ale nie za bardzo. To nie tyle parafraza ks. Tischnera, ile moje własne obserwacje.
- Raczej nieuprawnione wnioski z obserwacji.
- Dlaczego nieuprawnione?
- Masz może jakieś dowody na to, że stu ateistycznych agitatorów mniesz szkodzi Kościołowi niż jeden durny ksiądz?
- No, w sensie materialnym, to nie mam. Ale taka mnie naszła refleksja w związku z paroma informacjami na temat duchownych i komentarzami do nich, z jakimi się zetknąłem.
- To może sprecyzujesz, co rozumiesz pod pojęciem "głupi duchowny"?
- A tu akurat nie mam problemów z konkretyzacją. Głupi duchowny to taki, który myli prawdę Ewangelii z tym, co mu się w różnych sprawach wydaje. I głosi swoje poglądy jako jedynie obowiązujące, podpierając się autorytetem Kościoła.
- Ostro.
- A ty nie uważasz, że w takich sytuacjach trzeba ostro? Że trzeba się zgadzać, aby księża dopasowywali Dobrą Nowinę i nauczanie Kościoła do swoich osobistych przekonań?
- E tam. Przesadzasz. Nawet jeśli niektórzy czasami coś takiego robią, to przecież Kościół się od tego nie zawali. A i jakoś nie widzę, aby zagrażało to masowymi odejściami wiernych z Kościoła. Przecież ludzie mają swój rozum.
- Księża też?
- Teraz to już przegiąłeś. Jak coś masz do któregoś księdza, to mu to powiedz w oczy, a nie snuj apokaliptycznych wizji i krzywdzących dla tysięcy duchownych refleksji.
- Temu i owemu próbowałem powiedzieć.
- No i co?
- No i zwykle słyszałem "E tam"...
piątek, 2 grudnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz