czwartek, 8 grudnia 2011

Niebezpieczne są słowa

Dowiedziałem się, że gubernator jednego z amerykańskich stanów wywołał protesty tamtejszych chrześcijan, nazywając choinkę w siedzibie władz „drzewkiem świątecznym”, a nie "bożonarodzeniowym".

Jak czytam w podanej przez media wiadomości: „Gubernator zapewne nie zdawał sobie sprawy, jak wielkie wywoła niezadowolenie, gdy ogłosił, że w siedzibie władz stanowych stanie drzewko świąteczne (ang. holiday tree), a nie tradycyjne, bożonarodzeniowe (Christmas tree).

Pewna republikańska członkini stanowej Izby Reprezentantów już zapowiedziała, że na znak protestu postawi przed swoim biurem drzewko właśnie bożonarodzeniowe. Oburzenie wyrazili katolicy i inne chrześcijańskie wspólnoty religijne w tym stanie”.

To nie pierwsza w ostatnich latach wiadomość o unikaniu w różnych częściach świata nawiązań do świąt Narodzenia Pańskiego w tak zwanym dyskursie publicznym. Głośno było w minionych latach o podobnych tendencjach na przykład w Wielkiej Brytanii i w innych krajach.

Może się wydawać dziwne, że takie sprawy w ogóle zajmują ludzkie umysły. Czy warto się aż tak zajmować kwestiami terminologicznymi? Jakimiś przymiotnikami? Wszak ta wojna toczy się o słowa! Tylko o słowa.

A może jednak aż o słowa?

Zdecydowanie to drugie. Gubernatorzy wspomnianego stanu „już wcześniej obdarzali oficjalną choinkę mianem neutralnym poglądowo, nie chcąc, by wyznawcy innych religii niż chrześcijaństwo czuli się wykluczeni”. To uzasadnienie pokazuje, jaką siłą są nawet pojedyncze słowa. Skoro jeden przymiotnik ma moc sprawić, że ludzie czują się wykluczeni, to słowa muszą mieć również wielkie możliwości wspólnototwórcze. Skoro mogą ludzi dzielić, to tym bardziej mogą ich łączyć.

Dzieje świata pokazują, że ci, którzy zdawali sobie sprawę z siły słów i potrafili ją wykorzystać, bardzo często odgrywali w historii większą rolę niż ci, którzy odwoływali się jedynie do siły oręża. Odpowiednio użyte słowo potrafi poruszyć miliony ludzi. Może ich poprowadzić ku dobru, ale także ku złu. Może wprowadzić w ludzkie umysły i codzienne życie społeczeństwa wielkie, pozytywne idee, ale też potrafi wprowadzić straszny zamęt, niszczący wszystko nieład.

Zbigniew Herbert napisał kiedyś:

„niebezpieczne są słowa
które wypadły z całości
urywki zdań sentencji
początki refrenu
zapomnianego hymnu”.

Miał absolutną rację. Żyjąc dzisiaj w świecie słów powyrywanych z kontekstu, podmienianych na bardziej neutralne, obojętne, nijakie, doświadczamy tego coraz bardziej. A nasz świat traci swą tożsamość. Bo zaczyna w nim brakować słów jedynych i prawdziwych.

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz