niedziela, 22 stycznia 2012

Odwaga czy...

Z pewnym zażenowaniem stwierdzam, że dość często dochodzi do poważnych nieporozumień w odbiorze i interpretacji ludzkich słów i zachowań. Doświadczam tego również na sobie.

Chodzi o to, że coraz częściej głupota i pochopność w wyrażaniu sądów bywają traktowane jako przejaw odwagi. Cóż to za odwaga, palnąć coś, zanim się pomyśli o skutkach i możliwych reakcjach? Dzisiaj nie trzeba szczególnego męstwa, aby publicznie wypowiadać ostre, niekoniecznie dobrze podbudowane sądy albo kpić z innych, nawet wysoko postawionych.

Co prawda zostały wypowiedziane w zupełnie innych uwarunkowaniach, ale nadzwyczaj aktualnie brzmią dzisiaj słowa Artura Sandauera: "Odwaga staniała, rozum podrożał".

Jak się tak na poważnie zastanowię, dochodzę do wniosku, że prawdziwa odwaga w dzisiejszych czasach, to umiejętność powstrzymania się od szybkich komentarzy, a nawet zachowanie milczenia, gdy ciśnie się na usta lub na klawiaturę jakaś błyskotliwa, ale pozbawiona głębszej treści myśl. Zwłaszcza, jeśli może się ona okazać w jakimś aspekcie sprawy, krzywdząca lub szkodliwa. Trzeba sporo dzielności, aby nie ulec pokusie szybkiej interpretacji faktów, zanim zdążą one ostygnąć.

To tak sobie dzisiaj przy okazji niedzieli zapisałem. Głównie pro domo sua... :-|

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz