O tylu sprawach trzeba pamiętać. Tyle jest terminowych. Na przykład rozmaite czynsze i opłaty, o których nikt i nic nie przypomina. Albo umowy na takie czy inne usługi. Albo dokumenty, które mają ograniczoną ważność. Trzeba samodzielnie wyrobić sobie nawyk, aby w określonym odstępie czasu rzecz załatwić. Bo inaczej, gdy się zapomni, można ponieść dotkliwe konsekwencje.
Niektórzy wychodzą człowiekowi naprzeciw. Żeby nie musiał pamiętać i nerwowo sprawdzać kalendarza. Na przykład producenci samochodów. W nowszych modelach auto samo pilnuje, czy już został przejechany pewien dystans, po którym należy zrobić przegląd okresowy, albo czy minął już zapisany w instrukcji czas. Takie zdolne. Umie liczyć kilometry i dni.
Mój samochód zażyczył sobie przeglądu okresowego. Wyświetlił klucz płaski i namolnie migał zmniejszającymi się cyframi kilometrów pozostałych do właściwego momentu.
No to pojechałem do warsztatu.
Czekając na to, aż moje auto zostanie zgodnie z instrukcją przeglądnięte, postanowiłem odwiedzić mieszkającego w pobliżu znajomego proboszcza. Niestety, nie było go w domu. "Jest na rekolekcjach" - dowiedziałem się.
W ostatniej chwili ugryzłem się w język, aby nie zapytać: "A co, zapaliła mu się kontrolka 'przegląd okresowy'?".
wtorek, 24 stycznia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz