To, co się wydarzyło w poniedziałek w Poznaniu w siedzibie tamtejszej Prokuratury Wojskowej pokazuje jak bardzo i jak wielu ludzi jest dzisiaj w sytuacji niezwykle skomplikowanego uwikłania. Jak wiele istotnych decyzji ludzie muszą podejmować. Decyzji niosących ogromne konsekwencje. W dodatku, tak mi się wydaje, często konsekwencje nie od razu, a czasami wcale przez podejmujących decyzje nie uświadamiane.
Człowiek uwikłany przestaje być wolny. Staje się marionetką. Wielu próbuje wyrwać się z takiej sytuacji przyjmując za swoje poglądy tych, którzy nimi manipulują. Ale to tylko gra pozorów. Taki człowiek staje się nie tylko kukiełką, ale również powolnym narzędziem w czyichś rękach.
Szokujące, jak dużo wielkich słów dzisiaj padło. Jak po kolei wszyscy jakoś w sprawę wmieszani łatwo zrzucali z siebie poczucie odpowiedzialności za jakikolwiek element splotu wydarzeń, do którego doszło. Z jaką łatwością odwoływali się do szczytnych idei i fundamentalnych zasad, aby odsunąć od siebie cień podejrzenia, że w taki czy inny sposób do zaistniałej sytuacji się przyczynili. Że jakieś ich działanie, a może tylko słowo, zaowocowało właśnie w taki sposób.
Patrząc na film zrobiony w gabinecie wojskowego prokuratora, łatwo zauważyć, że gdy dochodzi do uwikłania, człowiek przestaje się liczyć. Przestaje być jakąkolwiek wartością. Staje się obiektem.
poniedziałek, 9 stycznia 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz