Nie kryłem, że przysłuchuję się ich rozmowie. Zauważyli, ale nie
zareagowali. Gadali dalej. Zresztą, nie byłem kimś całkowicie obcym,
więc najprawdopodobniej potraktowali mnie jak kogoś ze swego grona.
Rozmawiali
o kimś, kogo z jednej strony darzyli czymś w rodzaju podziwu, z drugiej
strony można było wyczuć w ich wypowiedziach lęk. Przed tym kimś.
Szczególne wrażenie robiła na nich jego skuteczność.
- Zawsze potrafi postawić na swoim. Zauważyliście? Jak on to robi?
- Może po prostu ma farta? Albo umie z ludźmi postępować?
- Bo ja wiem... W sposobie, w jaki mówi, jest coś takiego, że trudno mu się przeciwstawić, odmówić...
- Próbowałeś?
-
Nie, zresztą wcale nie chciałem odmawiać, ale potem czułem, że nawet
gdybym chciał powiedzieć "nie", nie dałbym rady. Miałem wrażenie, że on
lepiej ode mnie wie, co dla mnie dobre.
- No to prawie, jak Pan Bóg - zarechotali, ale jakoś tak bez przekonania.
-
Ja wam powiem, na czym to polega - włączył się do rozmowy jedyny, który
(oprócz mnie) dotychczas milczał. - On ma dodatkowy zmysł. A może
rodzaj intuicji. Wszystko jedno, jak to nazwać, chodzi o to, że potrafi
błyskawicznie odkryć w człowieku jego słabości.
- O to,
to, to. Dokładnie! On potrafi świetnie grać na ludzkich słabościach. To
chyba jest prawdziwy powód jego sukcesów. Wykorzystuje do swoich celów
słabości innych.
- Jak?
- Najprościej. Daje
to, czego ludzie pragną, choć się do tego nie przyznają. Ofiaruje im,
niekoniecznie naprawdę, bo czasami tylko na niby, to, czego pożądają,
czego się od niego spodziewają.
- I jeszcze coś. Potrafi rozniecić w człowieku pożądanie tego czegoś do takich rozmiarów, że nie da się wytrzymać.
- Zdaje się, że coś o tym wiesz...
- To nie jest śmieszne. Nikt nie lubi być prześwietlany na wylot. On ma coś takiego w oczach... Jakby wiedział o tobie wszystko.
- Bajanie. Psychologii trochę łyknął i tyle. My te słabości nosimy na wierzchu, tylko trzeba wiedzieć, jak je rozpoznawać.
- Może... - zadumali się wszyscy czterej.
Musiałem już iść. Poza tym zrobiło mi się głupio, bo w pewnym momencie zorientowałem się, o kim rozmawiają.
Kiwnąłem
wszystkim głową i poszedłem w swoją stronę. Po jakichś dwudziestu
krokach zaskoczyła mnie myśl. "Ciekawe, czy ten, o kim oni gadali, zdaje
sobie sprawę, jak wielu ludzi gra na jego słabościach. I to jak
skutecznie!". stukam.pl
środa, 27 czerwca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz