czwartek, 28 czerwca 2012

Kontekst

Zdarzyło mi się coś głupiego, a zarazem wielce pouczającego. Coś, co pokazuje, jak dziś, w dobie wszechobecnych mediów i wyrywkowości, funkcjonują mechanizmy tak zwanej opinii publicznej i naszych własnych opinii.

Było tak. Zajrzałem z doskoku na Facebooka i pierwsze, co mi wpadło w oko, to wpis jednego z moich znajomych o następującej treści: „No proszę, do grona kołtunów dołączyła UEFA. Nie poznali się na żartach i grze stereotypami”. Uzupełnieniem tej ironicznej uwagi był link do wiadomości o tym, że pewien prezenter radiowy, który ostatnio własnym głosem deklarował gotowość popełnienia przestępstwa przeciwko czci i nietykalności obywatelki kraju, który wraz z nami współorganizuje futbolowe mistrzostwa Europy, nie będzie prowadził konferansjerki na półfinałowym meczu.

Zadrżały mi nerki, mówiąc językiem biblijnym. Wpadłem w oburzenie i zaraz machnąłem znajomemu komentarz z krótkim wykładem na temat tego, że żarty i gra stereotypami, które nie są zrozumiałe dla odbiorców, nie są żartami i grą stereotypami. Tym bardziej, jeśli kogoś poniżają i sprawiają mu ból. „Dziwię się bardzo, że bronisz tych dwóch "satyryków"” – dodałem, szczerze zmartwiony postawą mojego znajomego.

No i wpadka. Błyskawicznie się okazało, że nie zrozumiałem rzeczywistej wymowy fejsbukowego wpisu mojego znajomego. Wystarczyło przeczytać kilka jego poprzednich notatek na portalu, aby się przekonać, jaki jest jego pogląd w sprawie radiowych dialogów na temat obywatelek naszego sąsiedniego kraju, pracujących w Polsce. Oczywiście, ani nie pochwalał, ani nie bronił wyczynu dwóch prezenterów, z których jeden – ku mojemu zdumieniu – jest faktycznym autorytetem dla wielu młodych Polaków, od gimnazjalistów po absolwentów wyższych uczelni.

Moja wpadka polegała na tym, że odniosłem się do pojedynczej wypowiedzi znajomego, bez sprawdzania, w jakim kontekście się ona znajduje. Do głowy mi zresztą nie przyszło, aby robić jakieś internetowe wykopaliska i sprawdzać, co w portalowej rozmowie zostało powiedziane pięć albo dziesięć minut wcześniej.

No i wyszedłem na idiotę.

Niby oczywistość. Niby wszyscy wiedzą, że nie należy wyrywać słów z kontekstu i tylko na nich się skupiać. Tylko że wobec współczesnych możliwości technicznych i ogólnego pędu połączonego z wszechobecnym pośpiechem, mało kto zajmuje się sprawdzaniem kontekstu. No i afera gotowa.

Dlatego na koniec, bez żadnego kontekstu, życzę wszystkim udanych wakacji. stukam.pl

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz