środa, 13 lipca 2011

Zaganiacz

- Co to za aktywność przejawiał ksiądz w niedzielę w okolicach drzwi naszego kościoła?

- Usiłowałem nakłonić ludzi, żeby nie stali na zewnątrz w czasie Mszy, tylko weszli do środka. Już księdzu proboszczowi donieśli?

- Nazwałbym to raczej wyrażaniem wątpliwości przez parafian.

- Diabli mnie biorą, jak widzę tych ludzi, którzy przychodzą niby na Mszę w niedzielę, a stoją na zewnątrz. Kogo oni usiłują oszukać? Pana Boga? Kościół? Siebie?

- Myśli ksiądz, że zaganianie ich do środka to najlepsza metoda?

- A zdaniem księdza proboszcza nie? Ja bym zamknął drzwi, wyłączył głośnik na zewnątrz, żeby było jasne, czy uczestniczą we Mszy czy po prostu stoją sobie na powietrzu.

- I przy otwartych drzwiach w taką pogodę w naszym kościele jest duszno. Poza tym naprawdę uważa ksiądz, że należy ludziom stojącym dalej od ołtarza zatrzaskiwać drzwi przed nosem?

- A co innego można zrobić? Sytuacje powinny być jednoznaczne. Ale my w Kościele w Polsce kochamy takie zgniłe kompromisy i brak jasnego stawiania sprawy. Takie rozmyte to nasze chrześcijaństwo. Nic dziwnego, że Kościół słabnie.

- Kościół słabnie?

- No tak, przecież nawet niedawno ogłaszali, że coraz mniej ludzi chodzi na Mszę w niedzielę. Ależ się wrogowie Kościoła muszą cieszyć z takich wiadomości. A to przecież zaczyna się od tego, że się najpierw stoi na Mszy na zewnątrz, a potem już się nie przychodzi.

- Coś księdzu opowiem. Kiedyś też usiłowałem zagonić ludzi sprzed kościoła do wnętrza. Nawet wchodzili, ale gdy odchodziłem, wracali na swoje miejsce przed świątynią. Aż któregoś dnia ktoś nie wytrzymał i zapytał: "Może by ksiądz zamiast nas tam na siłę zaganiać, zrobił coś, żeby nas tam przyciągnąć?". Wtedy przestałem.

- Bajanie. Po prostu się już księdzu proboszczowi nie chce użerać z ludźmi. Tak jest wygodniej. Ale ja się tak łatwo nie poddam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz