Szkoda, że nasze media pokazują wydarzenia w Hiszpanii tak, jakby tam następowało starcie dwóch co najmniej równorzędnych "sił". Szkoda również, że w uspokajanie prowokatorów, atakujących młodzież przybyłą do Madrytu, została zaangażowana policja, która wykazała się - przynajmniej według tego, co pokazują media - brutalnością. To oczywiste, że ujęcia policjantów machających pałkami, aby rozpędzić "przeciwników" papieża, staną się wcześniej czy później kultowym materiałem poglądowym mającym służyć ilustracji tezy, że Kościół odwołuje się do przemocy.
Media niewłaściwie rozkładają też akcenty relacjonując czwartkowe przemówienie Benedykta XVI. Przedstawiają je tak, jakby było jednym wielkim atakiem na niewierzących. Tymczasem przesłanie papieskie miało wydźwięk pozytywny, było adresowane nie do krytyków Kościoła, wiary, papieża, ale do młodych katolików.
Widać, że w Madrycie raz po raz dochodzi do prowokacji wymierzonych w młodych katolików. Mam pewne przypuszczenia, że część z nich jest przygotowywana specjalnie z myślą o mediach.
Co zrobić wobec prowokacji? Nadstawiać drugi policzek? Nie reagować?
Myślę, że reagować. Reagować, broniąc godności człowieka wierzącego. Reagować, bo Jezus uderzony i poniżony bez powodu przez sługę arcykapłana zareagował. Nie nadstawił drugiego policzka. Napomniał tego człowieka. W trosce o niego.
Skąd się bierze agresja tych, którzy atakują w Hiszpanii spokojnych młodych katolików? Z niepokoju, który ich dręczy. Oni wiedzą, że mają problem. Ale póki co na fakcie, że go mają, zbudowali swoją tożsamość. Bo myślą, że tak jest najłatwiej. Jednak proces kształtowania ich tożsamości trwa. To jest ich szansa. Ale też to jest szansa Kościoła. Zadałem na Facebooku pytanie w przestrzeń: "Ciekawe jak w obecnej sytuacji w Hiszpanii wyglądałaby wizyta Jana Pawła II?". Myślę, że to nie jest płytkie pytanie. Szkoda, że nie poznamy nigdy odpowiedzi.
piątek, 19 sierpnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz