niedziela, 25 września 2011

Dopytanie

Benedykt XVI odnotowując mocno krytycznie "nową postać chrześcijaństwa", która "szerzy się z ogromnym dynamizmem misyjnym, niekiedy budzącym niepokój co do swoich form" i sprawia, że historyczne Kościoły wyznaniowe czują się wobec niej bezradne, zadał pytanie: "Co ma nam do powiedzenia pozytywnego i negatywnego ta nowa postać chrześcijaństwa?". Rozumiem, że chodzi o ważne pytanie dotyczące przyczyn i źródeł szerzenia się na świecie z takim powodzeniem wykorzystującego elementy chrześcijańskie sekciarstwa.

Zapewne niektórym sporą bezczelnością wyda się dopowiadanie czegokolwiek do słów Następcy św. Piotra, a jednak nie potrafię się powstrzymać od pytania, które mnie osobiście o wiele bardziej trapi: "Co ma nam, współczesnemu światu, ludziom XXI wieku, do powiedzenia pozytywnego i negatywnego ta dotychczasowa postać chrześcijaństwa?". Obawiam się, że właśnie w braku odpowiedzi na to moje "dopytanie" leży często przyczyna powstawania owych form "nowych", "o znikomej zawartości instytucjonalnej, z niewielkim bagażem racjonalnym i jeszcze mniejszym bagażem dogmatycznym, a nawet o małej stabilności".

Dalej Papież mówił o "drugim wyzwaniu dla całego chrześcijaństwa", którym jest "kontekst zeświecczonego świata, w którym musimy dziś żyć i dawać świadectwo o naszej wierze". Benedykt XVI wręcz skarżył się, że nieobecność Boga w naszym społeczeństwie staje się coraz bardziej uciążliwa, że historia Jego objawienia, o którym mówi nam Pismo, zdaje się być umieszczona w coraz bardziej oddalającej się przeszłości. Skonstatował, że wiara winna być na nowo przemyślana i przede wszystkim przeżywana dzisiaj po nowemu, aby stała się teraźniejszością. Dodał, że nie pomoże jednak rozcieńczenie wiary, lecz jedynie przeżywanie jej całkowicie w naszym dniu dzisiejszym.

A mnie wraca w tym kontekście pytanie: "Co ma nam, współczesnemu światu, ludziom XXI wieku, do powiedzenia pozytywnego i negatywnego to liczące dwa tysiąclecia chrześcijaństwo?". Co miało do powiedzenia przez minione dwadzieścia stuleci, że dziś świat zrobił się taki zeświecczony i Bóg jest w nim nieobecny?

Właściwie powinienem podzielić to pytanie na dwa. Ze względu na adresata.

Pierwsze jest skierowane bezpośrednio do nas, chrześcijan. Co tak naprawdę dociera do nas z chrześcijańskiego przekazu? Na ile nasza wiara, nasze chrześcijaństwo jest prawdziwe, zgodne z tym, co przyniósł sam Boży Syn, Jezus Chrystus? Ile w naszym dzisiejszym chrześcijaństwie zebranych po drodze dodatków, obcych elementów, pobieżnie "ochrzczonych" wierzeń i przesądów pogańskich, magicznych, a także dobudówek, wynikających z naciągania i nadinterpretowania Ewangelii do uzasadniania rozmaitych mniej lub bardziej słusznych poglądów i ideologii?

Dopiero po uzyskaniu jak najpełniejszej i maksymalnie kompletnej odpowiedzi na to pytanie wypadałoby zająć się tym drugim, adresowanym do wszystkich tych, którzy się za chrześcijan nie uważają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz