"Przekraczanie granic" i "łamanie tabu" wydaje się czymś bardzo atrakcyjnym. Kto się na nie decyduje, dobrowolnie (choć nie zawsze świadomie) włącza się do wyścigu - kto dalej.
No i zaczyna się "przesuwanie" linii tego, co jeszcze się jakoś mieści w pojęciu przyzwoitości i zakresie zdrowego rozsądku. Dla wielu okazuje się ona bardzo sprężysta. Tak bardzo, że ten i ów dochodzi do wniosku, że można ją naciągać i naginać w nieskończoność.
Aż w końcu okazuje się, że jednak są granice, których bezkarnie przekroczyć się nie da. Że jest krawędź, za którą spada się nieodwracalnie w otchłań. Na samo dno, skąd nie ma powrotu. Nie ma powrotu do zaklętego kręgu pod nazwą "godność ludzka".
poniedziałek, 26 września 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz