poniedziałek, 12 września 2011

Przebacz

Do dziś spotykam wcale licznych katolików, którzy nie mogą Janowi Pawłowi II zapomnieć, że wiele razy w ciągu swego pontyfikatu przepraszał i prosił o wybaczenie. Myślę, że nie bez powodu. Ponieważ wykryłem, że w nauczaniu o chrześcijańskim przebaczeniu niejednokrotnie mamy do czynienia w Kościele w Polsce z pewną połowicznością.

Mocno podkreśla się konieczność, a nawet obowiązek przebaczenia innym. Niektórzy kaznodzieje podkreślają go tak bardzo, że zachodzi obawa, iż namawiają do lekceważenia zła. Zresztą, nie tylko kaznodzieje. Niejeden spowiednik wbija penitentkom do głowy, że mają natychmiast i bezwarunkowo wybaczyć swoim mężom wszystko, łącznie ze zdradami małżeńskimi. Przyznaję uczciwie, że znam też przypadki, w których mężczyźni byli namawiani przez duszpasterzy, by "przeszli do porządku" nad zdradami swych żon. Ale od kobiet tego typu historii usłyszałem więcej.

Prawie wcale natomiast nie słychać w kaznodziejstwie o obowiązku proszenia o przebaczenie. O tym, że Jezus w Kazaniu na Górze powiedział również: "Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!"

Zauważyłem, że wielu katolików traktuje przebaczenie jako akt podkreślający ich dobroć i wielkoduszność. Z piedestału swej doskonałości i wielkości łaskawie przebaczają winowajcy, nie fatygując się nawet, aby sprawdzić, czy on w ogóle jest tym zainteresowany. Nie interesuje ich, czy zrozumiał swój błąd, czy dostrzegł i uznał, że popełnił zło.

Kaznodzieje lubią się powoływać nie tylko na św. Szczepana, który prosił Boga, aby tym, którzy rzucali w niego kamieniami, nie poczytał tego za grzech, ale również na słowa Jezusa na krzyżu: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią". Tyle, że oba te przykłady dotyczą sytuacji ekstremalnych, w których te prośby na pewno nie oznaczają pobłażliwości, a tym bardziej nie są wyrazem pychy. Są natomiast szczerym wyrazem zatroskania o zło czyniących.

Mam wrażenie, że na dłuższą metę utrwalanie nauki o obowiązku przebaczenia (bo wtedy i Bóg ci przebaczy) buduje problem, który już niejednokrotnie był sygnalizowany również przez papieży. Chodzi o brak poczucia grzechu u współczesnego człowieka. Skoro człowiek ma obowiązek przebaczyć niezależnie od postawy złoczyńcy, to chyba tym bardziej takiej postawy należałoby oczekiwać od Boga, prawda? A skoro tak, to po co jakaś spowiedź, samooskarżanie się itp? Wystarczy ogólne przebaczenie. Bez jakichkolwiek wymagań. Bez jakichkolwiek konsekwencji. stukam.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz