środa, 14 września 2011

To już było

"Mieszkańcy Krosna gromadzą się przed kościołem pw. Najświętszej Maryi Panny w dzielnicy Polanka. Na figurze Chrystusa pojawiły się czerwony ślady" - donosił przedwczoraj internet.

"- To może być znak, cud - mieszkańcy w ten sposób komentują tajemnicze czerwone ślady na twarzy kamiennej figury Chrystusa niosącego krzyż. Jednak proboszcz parafii jest ostrożny i zapowiada, że zajmie się zbadaniem próbek nieznanej substancji.

- Jeszcze w sobotę rano gospodyni zwróciła uwagę na nietypową plamę, jaka pojawiła się na twarzy Chrystusa, ale nie przywiązywałem do tego wagi - przyznaje proboszcz Jan Kutyna. - Wieczorem dziwne zjawisko zauważyli już sami parafianie. Zobaczyli, że spod rzeźbionej cierniowej korony na głowie Chrystusa wypływa jakaś ciecz - dodaje.

Póki co, proboszcz odnosi się z rezerwą do zaistniałej sytuacji i nie wie, skąd mogły pojawić się czerwone smugi. Co innego ludzie, którzy upatrują się cudu. Krążą już opowiadania o chusteczce, którą próbowano zetrzeć cieć. Plamy na niej "wciąż są żywo czerwone, nie zbrązowiały". Pojawiły się także komentarze, że czerwona substancja nie jest farbą - inaczej nie lgnęłyby do niej owady" - można było sobie poczytać.

Dziś już wiadomo, że to durnowaty wygłup jakiegoś nastolatka. Pomazał w asyście paru kumpli figurę sztuczną krwią, którą kupił przez internet.

Dlaczego ludzie od razu niemal zaczęli się tam dopatrywać cudu?

Nic nowego. Stara tęsknota za rzeczami dziwnymi. Od Jezusa też chcieli cudów i znaków. Minęły tysiące lat, a ludzie wciąż chcą tego samego. I wciąż mają te same problemy z prawdziwą wiarą, która potrzebna jest do prawdziwych cudów i znaków.

Wczoraj widziałem portugalską figurkę Matki Bożej, która zmienia kolor zależnie od pogody. Póki co ma z tyłu przyczepioną karteczkę, która o tym przypomina. A co będzie, jak karteczka odpadnie i figurka trafi w ręce kogoś, kto nie będzie znał jej specyficznych właściwości?

Nie żebym coś sugerował. Tak się tylko pytam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz