środa, 28 września 2011

Smarkatka na ołtarzu

Znamienne, moim zdaniem, są krańcowo różne reakcje ludzi afiszujących się ze swoim katolicyzmem, na okładki "Newsweeka" i "Wręcz Przeciwnie". Na tę pierwszą - straszne oburzenie. Na tę drugą - bagatelizacja, próby usprawiedliwienia, wyciszanie tematu. Skąd się to bierze? Czy tylko z tego, że ten pierwszy to "oni", "salon" itp., a ten drugi, to "nasi", "antysalon" itd.?

Mam podstawy przypuszczać, że nie tylko o to chodzi. Chodzi również o to, czym posłużyły się poszczególne redakcje w swych obrzydliwych produkcjach. W pierwszym przypadku chodzi o krzyż. W drugim - o Eucharystię, Najświętszy Sakrament.

Dlaczego katolicy polscy zabierający głos w tej materii w sporej części bardziej oburzają się na profanację krzyża niż na profanację Ciała Chrystusa? Według moich obserwacji miedzy innymi dlatego, że sami Eucharystii nie szanują. Nie szanują też tego, co z nią związane.

Pominę już instrumentalne i magiczne traktowanie Mszy św. Zwrócę natomiast uwagę na pewien, na pozór nieistotny, sygnał pochodzący z ogródka, w którym sam mam wyjątkowy i niezasłużony zaszczyt "urzędować". Chodzi o to, w jaki sposób Najświętszy Sakrament traktują księża. O to, jak o Nim, o sprawowaniu Najświętszej Ofiary, między sobą mówią. Chociaż nie tylko między sobą. Coraz częściej także w obecności świeckich pokazują kompletnie przedmiotowe i pozbawione elementarnego szacunku traktowanie Najświętszego Sakramentu i wszystkiego, co jest z nim związane.

Dla mnie pewnym symbolem jest to, w jaki sposób księża traktują ołtarz. Ołtarz, na którym sprawowana jest Najświętsza Ofiara. Ołtarz, który jest konsekrowany przez biskupa. Na takim ołtarzu wielokrotnie w życiu widziałem leżącą, ukrytą przed wzrokiem wiernych za Mszałem, zasmarkaną chusteczkę do nosa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz