czwartek, 1 września 2011

Elity

Dowiedziałem się ostatnio z mediów, że w Polsce rośnie popularność szkół katolickich. Jedna z gazet codziennych napisała nawet, że uczniowie stoją w kolejce, żeby się do nich dostać.

Ucieszyłem się niebywale. Oczywiście nie kolejkami, bo ich nigdy nie cierpiałem i nadal nie cierpię. Ucieszyłem się samą istotą wiadomości. Ucieszyłem się, bo od dawna jestem przekonany, iż szkoły katolickie są jedną z poważnych szans nie tylko dla naszego systemu edukacyjnego, ale dla nas wszystkich.

Ucieszyłem się także z faktu, że w ciągu ostatnich dwunastu lat szkół katolickich przybyło u nas co najmniej o 250 procent.

Jak wynika z medialnych doniesień, zapotrzebowanie jest jeszcze większe. Dlaczego? „Placówki stawiają na wychowanie, co w rezultacie przekłada się na dobre wyniki w nauce. Katolickie szkoły górują w rankingach także pod względem bezpieczeństwa uczniów i fachowości kadry nauczycielskiej” – wyjaśnia jeden z dzienników.

Gdy niedawno w pewnym gronie wyrażałem swój zachwyt dla sukcesów odnoszonych przez katolickie szkolnictwo w naszym kraju, ktoś usiłował mnie spacyfikować stwierdzaniem: „Ale to przecież szkoły elitarne”. „I bardzo dobrze!” – odpowiedziałem, nie dając się zgasić. Bo od dawna również jestem przekonany o potrzebie szkół elitarnych. A dokładniej i precyzyjniej mówiąc, szkół kształtujących przyszłe elity.

Co prawda nie wszyscy są tego zdania, ale ja uważam, że społeczeństwo bardzo potrzebuje elit. Elit rozumianych w sensie bardzo pozytywnym. Jak mawia jeden mój znajomy, „społeczeństwo bez elit to bierna masa”.

Mało kto dziś pamięta, że dawniej terminem „elita” określano dobra szczególnej jakości. W internetowej skarbnicy wiedzy, która już dawno zastąpiła opasłe tomy encyklopedii, napisano, że elita to „kategoria osób znajdujących się najwyżej w hierarchii społecznej, pod jakimś względem wyróżnionych z ogółu społeczeństwa”. I ktoś przytomnie dopisał, że elity mają często zasadniczy wpływ na władzę oraz na kształtowanie się postaw i idei w społeczeństwie.

No właśnie. Elity na to są, aby ten wpływ mieć. A skoro tak, to na zdrowy rozum wydaje się logiczne, że trzeba zadbać, aby te elity naprawdę składały się z ludzi szczególnie dobrej jakości. „Kształtujmy elity, bo to one kiedyś będą decydować o naszej starości” – usłyszałem od pewnego nauczyciela. Oj, coś mi się wydaje, że nie tylko o starości.

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz