piątek, 17 lutego 2012

Ekonomia, czyli o szczęściu

Ekonomistą nie jestem, co nie znaczy, że w ogóle tę tematykę pomijam w tym, co czytam i w tym, o czym myślę. Jestem przekonany, że nie bez powodu także w Kościele używa się terminu "ekonomia", mówiąc np. o ekonomii sakramentalnej czy ekonomii zbawienia.

"Ojcowie Kościoła rozróżniają Teologię (Theologia) i Ekonomię (Oikonomia), określając pierwszym pojęciem tajemnicę wewnętrznego życia Boga-Trójcy, a drugim wszystkie dzieła Boże, przez które On się objawia i udziela swego życia. Przez Ekonomię objawiła się nam Teologia; i na odwrót, Teologia wyjaśnia całą Ekonomię. Dzieła Boga objawiają, kim On jest w sobie samym; i na odwrót - tajemnica Jego wewnętrznego Bytu oświeca rozumienie wszystkich Jego dzieł. Analogicznie jest również między osobami ludzkimi. Osoba ukazuje się w swoim działaniu, a im lepiej znamy osobę, tym lepiej rozumiemy jej działanie" - mówi Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK 236).

Ekonomii sakramentalnej Katechizm poświęca cały dział, który zaczyna się następująco:

"W dniu Pięćdziesiątnicy przez wylanie Ducha Świętego Kościół został ukazany światu. Dar Ducha zapoczątkowuje nowy czas w "udzielaniu Misterium": czas Kościoła, w którym Chrystus ukazuje, uobecnia i przekazuje swoje dzieło zbawienia przez liturgię swojego Kościoła, "aż przyjdzie" (1 Kor 11, 26). W tym czasie Kościoła Chrystus żyje oraz działa teraz w Kościele i z Kościołem w nowy sposób, właściwy dla tego nowego czasu. Działa przez sakramenty; wspólna Tradycja Wschodu i Zachodu nazywa to działanie "ekonomią sakramentalną", która polega na udzielaniu (czy "rozdzielaniu") owoców Misterium Paschalnego Chrystusa w celebracji liturgii "sakramentalnej" Kościoła..." (KKK 1076).

Nieustanne jednak wbija mi się do głowy na rozmaite sposoby, że ekonomia to tylko przepis na maksymalizację zysku. Dlatego aż mi się uszy gorące zrobiły, gdy dzisiaj w "Magazynie Dziennika Gazety Prawnej" natknąłem się na wywiad z Tomaszem Sedlaczkiem (ekonomista czeskiego banku CzSOB, członek narodowej rady gospodarczej przy rządzie Czech, były doradca ekonomiczny prezydenta Vaclava Havla, w rankingu "Yale Economic Review" okrzyknięty jednym z pięciu najciekawszych młodych ekonomistów na świecie). Nie znam człowieka, ale nie mogę przejść obojętnie wobec ekonomisty, który mówi coś takiego:

"Ekonomia to nauka o tym, jak wieść szczęśliwe życie. A takie życie nie może być nudne. Poza tym cały czas dyskutujemy o ekonomii - pop- kultura jest jej pełna. W „Matriksie” postawiono pytanie, czy technologia uczyni z nas niewolników. We „Władcy Pierścieni” mamy dylemat, czy to Gollum posiadł Jedyny Pierścień, czy Jedyny Pierścień posiadł Golluma. Podobnie w „Podziemnym kręgu” - rzeczy, które posiadasz, w końcu zaczynają posiadać ciebie. To czysta ekonomia. Także w najstarszych opowieściach, fundamentalnych dla naszej cywilizacji, znajduje się mnóstwo wiedzy ekonomicznej. Jezus, opowiadając o Królestwie Niebieskim, często stosuje terminologię ekonomiczną. Idea zbawienia oznacza, że ktoś płaci za nasze długi, cierpi za grzechy. Wielkim błędem ekonomistów jest oddzielenie ekonomii od moralności i sprowadzenie jej do kwestii związanych z zarabianiem pieniędzy, wzrostem konsumpcji i PKB. To ograniczony pogląd na rzeczywistość".

Nie ze wszystkim, co w tym wywiadzie mówi czeski ekonomista się zgadzam (np. w świetle biblijnego opisu stworzenia, do którego się Sedlaczek odwołuje, jego teza "Nie jesteśmy tu po to, by pracować, ale po to, by czerpać przyjemność z życia" brzmi błędnie), ale coś mi się wydaje, że będę się musiał rozejrzeć za jego opublikowaną właśnie książką "Ekonomia dobra i zła"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz