- Dzisiaj wszystko jest towarem - powiedział duży z mocnym karkiem i spojrzał wyczekująco.
- Jak "wszystko"?
- Normalnie. Wszystko ma jakąś cenę, czyli da się sprzedać, inaczej mówiąc, zamienić na kasę. Proste - stwierdził takim tonem, jakim się mówi formułkę "Co należało udowodnić".
- Nie, są chyba rzeczy, których się sprzedać nie da - niepewnie przedstawił wątpliwość nowy.
- Na przykład? - duży uśmiechnął się ironicznie.
Wszyscy umilkli.
- A nie mówiłem? - triumfował duży, odczekawszy dłuższą chwilę.
- Nie tak szybko - odezwał się drobny, w szarawej marynarce. - Ja mam przykład.
Zaraz poczuł na sobie zaskoczone spojrzenia pozostałych. Nie spieszył się. Aktorskim ruchem sięgnął po kufel i pociągnął spoty łyk.
- No? - ponaglił go duży.
- Ja - powiedział drobny, odstawiając kufel.
- Co ty? - nie zrozumiał duży i jednym rzutem oka uspokoił pozostałych, którzy wybuchnęli głośnym rechotem.
- Ja nie jestem na sprzedaż - drobny wyprostował się z godnością na chwiejnym stołku.
- Nie? - zapytał duży, a pozostali wstrzymali oddech.
- Nie - potwierdził drobny.
- Że niby nie można cię kupić? - dociekał usłużnie ten z lewej, w swetrze w romby.
- Nie - powtórzył drobny, jakby składał zeznania na policji.
- Przecież ty za dwa złote na drugi koniec miasta na czterech zalecisz - nie wytrzymał mały grubas ze spoconą twarzą. Popatrując na dużego bardzo się pilnował, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Jako usługodawca - odpowiedział drobny i jeszcze bardziej się wyprostował. - Kupujesz usługę, a nie mnie.
Wszyscy przy stoliku, zanim zareagowali, popatrzyli na dużego, który w widoczny sposób pracował umysłem. W rezultacie znów zrobiło się cicho.
- To głupie - zawyrokował w końcu duży. Reszta ryknęła śmiechem, a drobny wstał, niezbyt wystając nad blat.
- Nieprawda! - krzyknął. - Nie każdego można kupić! Niektórzy mają swoją godność!
- Czyli - duży odwołał się do sfery, w której był zorientowany. - Czyli, jeśli baba stoi na ulicy, to wykonuje usługę, a nie sprzedaje siebie?
Pozostali przy stoliku pokładali się ze śmiechu.
- A żebyś wiedział, że nie każda! - drobny z niespodziewaną siłą walnął kuflem w blat, ochlapując wszystkich, z dużym włącznie. - Można robić różne rzeczy, ale to człowiek sam decyduje, czy jest towarem czy nie...
Po wygłoszeniu tego oświadczenia drobny odwrócił się na pięcie i bez pożegnania wyszedł z knajpy.
niedziela, 5 lutego 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz