środa, 11 kwietnia 2012

Problem Boga

- Co tam czytasz z takim przejęciem? Aż ci się uszy zaczerwieniły. I nie słyszysz, co do ciebie mówię.

- Odpowiedź dla ateistów. Uzasadnienie potrzeby istnienia Boga.

- Masz problem z Bogiem?

- Ja nie. Inni mają. Coraz agresywniej usiłują dowieść, że Boga nie ma, na przykład dlatego, że jest zło.

- Przeszkadza ci to?

- Nie, ale denerwuje.

- Czyli przeszkadza. A może nawet wywołuje lęk. Boisz się o swoją wiarę? Że któryś z ich argumentów uderzy ją na tyle skutecznie, że się zachwieje, a może nawet upadnie?

- Ależ nie!

- Więc dlaczego masz kłopot z tym, że inni mają problem z Bogiem?

- Chcę, żeby też uwierzyli, tak, jak ja. Przecież mam głosić swoją wiarę. Zwłaszcza, że świat ma coraz większe problemy z Bogiem.

- Problemy z Bogiem czy problem Boga?

- To jakaś różnica?

- Myślę, że tak. Bo chodzi o traktowanie samego Boga - podmiotowo czy przedmiotowo.

- Rozdrabniasz niepotrzebnie.

- W pewnym sensie masz rację, że niepotrzebnie, bo tak naprawdę nie ma problemu Boga. Choć wielu ma problem z Bogiem.

- Coraz bardziej się plączesz w zeznaniach.

- Chodzi mi o to, że nie ma problemu Boga, tylko jest problem człowieka, którego wyrazem są problemy ludzi z Bogiem.

- To zaczynają być jakieś piętrowe konstrukcje.

- Bóg nie musi uzasadniać potrzeby swojego istnienia. Tak samo, jak nie musi uzasadnić potrzeby miłości. Jeżeli człowiek potrzebuje takich uzasadnień, to znaczy, że sam jest problemem.

- Nie masz wrażenia, że to zbyt łatwe i w sumie rodzaj ucieczki?

- Nie wiem. Ale jakoś nie czuję potrzeby czytania o potrzebie istnienia Boga.

- Tak? No to co powiesz ateiście, gdy stanie na twojej drodze i zacznie negować nie tylko istnienie Boga, ale także potrzebę jego istnienia?

- ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz