Wśród nacierających zewsząd fal przygnębienia i lęku warto zobaczyć
"Nędzników". Ten film, kandydujący do Oscara. Pozwala jaśniejszym okiem i
z większą niż dotąd dawką optymizmu i nadziei spoglądać dokoła. I w
przyszłość.
Ktoś mi niedawno powiedział: "Gdyby Pan Bóg
nie wierzył, że ludzie są zdolni do dobra, to by przecież nie zadawał
sobie tyle trudu, żeby ich zbawić. Zamknąłby ich w raju jak w rezerwacie
i spokojnie poczekał, aż się sami wykończą". Zapewne niejeden teolog z
tytułami by się na takie widzenie spraw mocno skrzywił. Ja nie mam
tytułów, a poza tym nie zdążyłem nic powiedzieć, bo ktoś stojący obok
dorzucił: "Pan Bóg nie tylko w to wierzy. Pan Bóg to wie".
Odkrycie
faktu, że ludzie są zdolni do dobra, nie wyklucza konstatacji, że
potrafią również czynić zło. Ale zmienia punkt widzenia. I punkt
odniesienia.
Mnie osobiście najbardziej martwią ci,
którzy mnóstwo zła czynią w głębokim przeświadczeniu, że służą dobru.
Ale nawet oni, myślę, nie są straceni.
Nędznicy nastawieni
na lepsze jutro mają ogromną szansę powodzenia. Ich siłą jest wiara, że
wszystko to wokół ma sens. Że nie jest z góry ukierunkowane na klęskę.
Na triumf zła. Ich siłą jest odkrycie własnej zdolności do dobra i
skorzystanie z tego odkrycia. Dlatego w ostatecznym rozrachunku to oni
są górą. stukam.pl
sobota, 16 lutego 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz