czwartek, 28 lutego 2013

Odejście

Teoretycznie nic wielkiego. Pożegnać się i odejść. A jednak życie pokazuje, że wcale nie jest to takie proste. Bo nawet jeśli odchodzący już podjął decyzję, inni często nie ułatwiają mu jej wykonania.

Wiele razy zdarzyło mi się znaleźć w dziwnej i męczącej sytuacji, polegającej na tym, że uczestnicy spotkania dojrzeli już do wyjścia, ale żaden z nich nie ma odwagi pierwszy powiedzieć „Do widzenia”. Siedzą więc, popatrują jeden na drugiego i myślami są już zupełnie gdzie indziej. Czekają na tego, który weźmie na siebie ewentualne niezadowolenie pragnących trwania imprezy i chcących pozostać na miejscu jak najdłużej.

Średnio odkrywcze spostrzeżenie popularnego pisarza „Kto (...) żyje wędrówką, wie dobrze, że zawsze zachodzi taka chwila, kiedy trzeba odejść” (Paulo Coelho, Alchemik) dobrze pokazuje, że odejścia są oczywistą, naturalną częścią ludzkiej egzystencji. Problemem okazuje się jednak to, w jaki sposób poszczególni ludzie odchodzą. Problemem okazuje się wielowymiarowość sprawy odejścia. Problemem staje się również to, w jaki sposób odejścia są przyjmowane i interpretowane.

W książce o Kubusiu Puchatku jest intrygująca scena, poruszająca tę ostatnią kwestię.

„- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy?

- Nic wielkiego. - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika”.

Lubię ten fragment, ponieważ wynika z niego, że odchodzenie nie musi i nie powinno oznaczać straty. Zarówno dla odchodzącego, jak i dla tych, od których odchodzi. Przede wszystkim nie musi, a nawet nie powinno automatycznie kojarzyć się ze złem. Przecież w dziejach świata wielokrotnie powodem czyjegoś odejścia było pragnienie dobra. I dobro, nieraz bardzo wielkie dobro, okazywało się jego skutkiem. Jak powiedział ostatnio ktoś bardzo ważny dla wielu ludzi, jego odejście nie oznacza opuszczenia.

Najbliżsi uczniowie Jezusa nie tylko bez zachwytu, ale nawet z niechęcią przyjmowali zapowiedzi Jego odejścia. Bliskie było im myślenie w stylu: „Trwaj piękna chwilo”. Nie kryli smutku, jaki wywoływała w nich perspektywa odejścia Chrystusa. Dlatego otrzymali wyjaśnienie i wskazówkę w niezwykle stanowczej formie: „Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was”.

Nie jest wcale łatwo potraktować czyjeś odejście w kategoriach pożytku własnego i pożytku innych. Ale są sytuacje, w których po prostu trzeba. stukam.pl

Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz