czwartek, 21 lutego 2013

Nisza


Kilka dni temu prezes znanej fundacji, która jako pierwsza organizacja w Polsce zajęła się problemem bezpieczeństwa dzieci w Internecie, w tym takimi problemami jak dostęp dzieci do szkodliwych treści oraz pornografią dziecięcą i pedofilią online, złożył oświadczenie. Wynikało z niego, że fundacja wpadła w poważne tarapaty finansowe. „Nie udało mi się pozyskać środków na dalszą działalność. A jednocześnie – w wyniku moich zaniedbań, mojej własnej niefrasobliwości fundacja źle gospodarowała, a właściwie – ja źle gospodarowałem tym, czym fundacja do tej pory dysponowała” – napisał znany z tak zwanych eksperckich wypowiedzi w mediach założyciel i szef fundacji. Zapowiedział też rezygnację z funkcji i wycofanie się z życia publicznego.

Jak się rychło okazało, prezes wykazał się niezłym refleksem i zdążył wykonać ruch wyprzedzający, zanim ukazał się numer jednego z tygodników, pokazujący szczegóły owej „niefrasobliwości”. Wyszło na jaw, że za pieniądze fundacji prezes kupował sobie luksusowe ubrania, biżuterię, drogie okulary, perfumy, zegarki oraz fundnął sobie i dziewczynie wakacje w Turcji.

Nie zainteresowałbym się może tym tematem wcale, gdyby nie dwie sprawy. Po pierwsze, zaledwie dwa tygodnie temu prezes fundacji na swoich blogach wypowiedział się autorytatywnie na temat nadużyć w Kościele. „Kościół z problemem pedofilii prędzej czy później będzie musiał się zmierzyć. Dla nas wszystkich byłoby lepiej, gdyby zmierzył się w sposób dojrzały” – zawyrokował.

Po drugie, moją uwagę zwróciło, że zanim prezesa nie dopadły tabloidy, publikując tytuły w rodzaju „Oddaj 170 tysięcy złodzieju!”, obrotny ten człowiek wcale nie spotkał się z powszechnym potępieniem wśród tak zwanych elit. Wręcz przeciwnie, zyskał ze strony ich reprezentantów pochwały za odwagę cywilną.

Przy okazji casusu prezesa fundacji, który jak sam twierdzi, stracił „instynkt przyzwoitości” przypomniała mi się usłyszana przed laty porada życiowa człowieka, który z niejednego pieca chleb jadał. „W życiu najważniejsze jest, żeby znaleźć sobie niszę, której nikt jeszcze nie zagospodarował” – perorował, machając mi palcem przed nosem. „Rozumiesz, jakiś temat, problem, sprawę, którą zajmiesz się jako pierwszy lub przynajmniej jako jeden z pierwszych. A potem trzeba się w tej niszy odpowiednio rozpanoszyć, według własnego uznania ją zagospodarować, narzucić ton oraz wzorce i jesteś urządzony na całe życie. Jeśli nie popełnisz jakichś kardynalnych błędów, nikt cię nie ruszy”.

Gdy się rozglądam wokoło, widzę, że z porady owego człowieka lub kogoś równie doświadczonego życiowo, korzysta mnóstwo ludzi... stukam.pl


Tekst wygłoszony na antenie Radia eM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz